Paweł Tetelewski ostrzegał przed meczem, że Sośnica nie odda punktów za darmo i trzeba być skoncentrowanym przez pełne sześćdziesiąt minut. Jego słowa okazały się prorocze – początek spotkania należał do gospodyń, które dzięki dwóm golom Natalii Dmytrenko i dwóm Dominyki Andronik prowadziły 3:1 w piątej minucie.
Lublinianki potrzebowały czasu, by złapać właściwy rytm. Dopiero w dziewiątej minucie, po dwóch trafieniach hiszpańskiej rozgrywającej Marii Prieto O'Mullony, udało się wyrównać na 4:4. Gliwiczanki nie zamierzały jednak ustąpić – Andronik kontynuowała swój koncert strzelecki, zdobywając cztery bramki w pierwszym kwartale spotkania.
Lublin przejął kontrolę pod koniec pierwszej połowy
Gdy O'Mullony w dwunastej minucie zapisała na swoim koncie czwartego gola, biało-zielone wreszcie wyszły na prowadzenie. Moment niepewności w szeregach gości wykorzystała Sośnica, odzyskując inicjatywę, co zmusiło trenera Kubisztala do wzięcia czasu przy stanie 10:9 dla Lublina po skutecznych akcjach Adrianny Górnej i Magdy Więckowskiej.
Kluczowy dla losów pierwszej połowy okazał się fragment od siedemnastej do dwudziestej piątej minuty. Hiszpanka O'Mullony zaprezentowała fenomenalny przechwyt, ratując remis, a następnie sama trafiła do siatki. Choć nie udało się jej wykorzystać wywalczonego rzutu karnego, to resztę pracy wykonały Adrianna Górna dwoma kontrami oraz Szimonetta Planeta. W efekcie w 25. minucie było już 14:10 dla gości.
Gospodynie zdołały wprawdzie zmniejszyć stratę, wykorzystując chwilową niemoc ofensywną rywalek, ale lublinianki przed przerwą ponownie odskoczyły na cztery bramki. Pięknym akcentem zamykającym pierwszą połowę był gol Szimometty Planety bezpośrednio z rzutu wolnego – tablica wyników pokazywała 17:13.
Po przerwie zabrakło sił gospodyniom
Drugą część gry otworzyła ponownie O'Mullony, trafiając po dziewięćdziesięciu sekundach. Caroline Martins dołożyła swoją cegiełkę, broniąc rzut karny Dominyki Andronik. Przez kolejne minuty różnica wahała się między czterema a pięcioma golami, aż w czterdziestej minucie Dominika Więckowska powiększyła ją do sześciu, finalizując kontrę – 24:18.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Hiszpanka miała już dziewięć trafień, a tablica wskazywała 26:21. W końcówce warto odnotować postawę bramkarki Sośnicy, Marty Wawrzynkowskiej, która kilkukrotnie zatrzymała próby Darii Szynkaruk, w tym także rzut karny. Gdyby nie jej interwencje, rozmiary porażki gospodyń byłyby jeszcze większe.
W ostatnim kwartansie gliwiczanki praktycznie przestały zagrażać bramce rywalek, zdobywając zaledwie jednego gola. Aleksandra Rosiak ustaliła wynik spotkania na 33:22, a tytuł MVP powędrował do autorki dziewięciu trafień – Marii Prieto O'Mullony.
Wąska ławka kosztowała Sośnicę
– Gliwice rozpoczęły bardzo dobrze, ale wiedziałyśmy, że te trzy punkty musimy wywalczyć. Po przerwie rywalki opadły z sił i mogłyśmy wyprowadzić kilka skutecznych kontr. Sośnica nie dysponuje taką szerokością kadry jak my i to było chyba kluczem do zwycięstwa – analizowała po meczu Daria Szynkaruk, która sama trafiła siedem razy.
Zawodniczka Lublina znalazła również czas, by złożyć życzenia: – Kibicom życzymy w nowym roku wielu emocji, a sobie jak najmniej kontuzji.
Sośnica Gliwice – PGE MKS El-Volt Lublin 22:33 (13:17)
Bramki:
Sośnica – Andronik 6, Mokrzka 5, Dmytrenko 3, Kozimur 3, Kaczmarek 2, Strózik 1, Guziewicz 1, Leśniak 1
Lublin – O'Mullony 9, Szynkaruk 7, Górna 5, Radosavljević 3, M. Więckowską 2, Planeta 2, Matuszczyk 2, D. Więckowska 2, Rosiak 1
Źródło: superligakobiet.pl