Kulisy organizacji turnieju
Droga Polski do roli gospodarza
W czerwcu 2012 roku, podczas Kongresu EHF w Monako, Polska została wybrana na gospodarza mistrzostw Europy 2016, pokonując w głosowaniu kandydatury Chorwacji i Norwegii. Polska uzyskała już w pierwszej turze 27 głosów (58%), deklasując Chorwację (15 głosów) i Norwegię (4 głosy). Było to uwieńczenie starań rozpoczętych rok wcześniej – w 2011 EHF otrzymała zgłoszenia od pięciu zainteresowanych krajów, a do finałowej fazy wyboru trafiły trzy z nich. Oficjalna umowa o organizacji została podpisana 11 kwietnia 2014 roku w Warszawie przez prezesa ZPRP Andrzeja Kraśnickiego i działaczy EHF. Przyznanie Polsce turnieju było dużym wyróżnieniem, ale i wyzwaniem – wymagało intensywnych przygotowań infrastrukturalnych i organizacyjnych.
Miasta-gospodarze i hale
Mecze EHF EURO 2016 odbywały się w czterech polskich miastach. Główne areny turnieju to: Tauron Arena Kraków (największa hala turnieju o pojemności 15 328 miejsc), Spodek w Katowicach (11 036 miejsc), Ergo Arena na pograniczu Gdańska i Sopotu (11 409 miejsc) oraz Hala Stulecia we Wrocławiu (8 500 miejsc). Początkowo rozważano pięć obiektów, jednak ostatecznie zdecydowano się na cztery miasta-gospodarzy. Ceremonia otwarcia i pierwszy mecz turnieju odbyły się 15 stycznia w Katowicach, zaś finał rozegrano 31 stycznia w Krakowie. Każde miasto gościło jedną z czterech grup w fazie wstępnej: Kraków (grupa A), Katowice (B), Wrocław (C) oraz Gdańsk/Sopot (D). W fazie głównej Kraków i Wrocław organizowały mecze grup I i II, zaś Kraków przejął decydujące spotkania o medale.
Infrastruktura hal została wysoko oceniona. Szczególnie nowoczesna Tauron Arena w Krakowie zachwyciła uczestników – podkreślano jej świetne przygotowanie i atmosferę, którą tworzyła pełna widownia. Wszystkie areny przeszły test generalny podczas meczów towarzyskich i lokalnych imprez sportowych przed EURO 2016, a w miastach zadbano o sprawną komunikację, zaplecze hotelowe oraz atrakcje dla kibiców.
Logo, maskotka i hymn
Na 1000 dni przed startem turnieju zaprezentowano oficjalne logo – stylizowaną dłoń z sylwetką szczypiornisty, w barwach biało-czerwonych (polskie kolory narodowe) ze złotym akcentem symbolizującym zwycięstwo. Autorem logotypu był Artur Gosiewski. Maskotką mistrzostw został stworek o imieniu “High Five”, wybranym w konkursie kibiców z ponad 700 propozycji. Maskotka została odsłonięta w grudniu 2014 podczas finałów ME kobiet w Budapeszcie i szybko zyskała sympatię fanów. Oficjalny hymn turnieju – utwór „Come Play With Us” – skomponował słynny muzyk Michał Urbaniak wraz z córką Miką i Victorem Daviesem. Piosenka, wykonana przez Mikę Urbaniak i kibicowski chórek, miała premierę 8 listopada 2015 podczas turnieju towarzyskiego w Ergo Arenie.
Partnerzy, sponsorzy i budżet
Organizacja tak dużej imprezy wymagała wsparcia sponsorów i partnerów. Głównym sponsorem (Strategic Sponsor) mistrzostw została firma Suzuki, wspierająca polską piłkę ręczną od lat= Oficjalnym sponsorem była marka odzieżowa Joma, pełniąca jednocześnie rolę dostawcy sprzętu (sponsora technicznego)=. Ponadto turniej wspierało szereg partnerów, w tym m.in. PGNiG (fundator Stref Kibica), a także sponsorzy lokalni w miastach gospodarzy. Szacowano, że budżet imprezy zamknie się w kwocie około 10–12 milionów euro, co podkreślali organizatorzy, zaznaczając jednocześnie, że nie zamierzali konkurować rozmachem z znacznie droższymi imprezami (dla porównania: Katar wydał ponad 100 mln euro na MŚ 2015). Miasta-gospodarze także dołożyły swoją cegiełkę – np. Katowice zabezpieczyły w budżecie 4 mln zł na organizację meczów u siebie. Inwestycje finansowe i zaangażowanie logistyczne opłaciły się – turniej okazał się finansowym sukcesem, generując wpływy z biletów, praw telewizyjnych i sponsoringu na satysfakcjonującym poziomie.
Wolontariusze i strefy kibica
Ogromnym wsparciem dla organizatorów była armia wolontariuszy. Zgłosiło się blisko 1300 chętnych, z których po rozmowach rekrutacyjnych wybrano 840 wolontariuszy. Byli to głównie Polacy, ale także osoby z zagranicy (m.in. Niemiec, Słowenii, Chorwacji, Anglii, a nawet Ghany)=. Wolontariusze przeszli szkolenia w każdym mieście gospodarzu i zostali podzieleni na zespoły wspierające różne obszary – od obsługi hal i mediów po opiekę nad drużynami i kibicami. Ich praca została później wysoko oceniona – prezydent EHF Jean Brihault podkreślił, że polscy organizatorzy włożyli w turniej “ogromne zasoby – finansowe i ludzkie – oraz pasję”, a wysiłek wolontariuszy przełożył się na rekordową frekwencję i sprawną organizację.
Dla kibiców przygotowano Oficjalne Strefy Kibica PGNiG w centrach miast. W czterech fan-zonach (Kraków – Mały Rynek, Katowice – Spodek, Wrocław – okolice Hali Stulecia, Gdańsk – przy Ergo Arenie) fani mogli wspólnie oglądać mecze na telebimach i brać udział w animacjach. Strefy cieszyły się ogromną popularnością – łącznie odwiedziło je około 100 tysięcy osób. W samej krakowskiej strefie na Małym Rynku pojawiło się ponad 41 tys. kibiców, których zabawiali znani artyści i sportowcy. Strefy kibica okazały się strzałem w dziesiątkę, tworząc kolorowe, radosne tło dla wydarzeń sportowych i integrując fanów z całej Europy.
Rekordowa frekwencja i oglądalność
Mistrzostwa Europy 2016 ustanowiły nowe rekordy frekwencji i oglądalności. Łącznie na 48 meczach turnieju zasiadło 400 622 widzów, co stanowiło absolutny rekord w historii EHF EURO – o 84 tysiące więcej niż poprzedni najlepszy wynik (Dania 2014 – ~316,5 tys.). Średnio na każdym meczu trybuny gromadziły ponad 8,3 tys. osób, a wiele spotkań – zwłaszcza z udziałem Polski – odbyło się przy kompletach publiczności (Tauron Arena Kraków mogła się pochwalić kilkoma meczami ponad 14-tysięcznej widowni). Szczególnie pamiętne było widowisko podczas meczu otwarcia oraz gorąca atmosfera w Krakowie, gdzie Polacy rozgrywali decydujące boje – kibice stworzyli niesamowity doping doceniany przez drużyny i media.
Jeśli chodzi o telewizję, turniej był transmitowany w 175 krajach, a sygnał dotarł łącznie do ponad 1,65 miliarda widzów na świecie. To również rekord mistrzostw Europy – poprzedni (1,4 mld) należał do EHF EURO 2012 w Serbii. Finał Niemcy–Hiszpania przyciągnął przed telewizory w samej Niemczech 13 milionów osób (42% udziału w rynku ARD), a w Danii udziały oglądalności półfinałów sięgały 70%. W Polsce zainteresowanie także było ogromne – wszystkie mecze pokazywała Telewizja Polsat, gromadząc łącznie setki tysięcy widzów przed ekranami przy każdym spotkaniu. Władze EHF podkreślały znakomitą realizację transmisji i oprawy telewizyjnej w Polsce, co dodatkowo wypromowało turniej na świecie.
Nie zapomniano o nowoczesnych kanałach komunikacji. Oficjalny hashtag #ehfeuro2016 wygenerował ponad 1 miliard wyświetleń treści w social media. Ponad 60 milionów ludzi zaangażowało się w interakcje cyfrowe związane z turniejem – EHF z powodzeniem wykorzystała nowe platformy jak Snapchat czy WhatsApp do promocji wydarzenia. Oficjalną stronę mistrzostw odwiedziło ponad milion unikalnych użytkowników, a transmisje online na ehfTV obejrzało na żywo 1,5 mln osób. Wszystkie te liczby dobitnie świadczą o sukcesie organizacyjnym polskiego EURO.
Przebieg turnieju – od fazy grupowej po finał
Turniej zgromadził 16 najlepszych drużyn Europy, podzielonych na cztery grupy wstępne. Awans do rundy głównej (tzw. fazy zasadniczej) uzyskiwały po trzy najlepsze ekipy z każdej grupy, z zaliczeniem wyników meczów między nimi. Następnie dwie czołowe drużyny z obu grup fazy zasadniczej wchodziły do półfinałów, zaś pozostałe walczyły w meczach o miejsca 5–8. Po raz pierwszy od 2004 roku zorganizowano zarówno mecz o 5. miejsce, jak i o 7. miejsce, co zapewniło kibicom dodatkowe emocje także poza strefą medalową.
Faza wstępna (grupy A–D)
Grupa A (Kraków) okazała się niezwykle wymagająca – grały tu m.in. obrońcy tytułu Francuzi oraz współgospodarze Polacy. Reprezentacja Polski rozpoczęła turniej od dramatycznej wygranej nad Serbią 29:28, odniesionej w samej końcówce przy ogłuszającym dopingu 14-tysięcznej Tauron Areny. Biało-czerwoni przegrywali do przerwy 14:15, ale w drugiej połowie pokazali charakter – świetne zawody rozegrał Michał Jurecki (7 bramek) oraz bramkarz Sławomir Szmal, który w kluczowych chwilach odbijał rzuty Serbów. Dwa dni później Polacy stoczyli kolejny zacięty bój, pokonując Macedonię 24:23. To spotkanie również trzymało w napięciu do ostatnich sekund – mimo iż do przerwy Polska przegrywała 11:13, w drugiej odsłonie odrobiła straty. Decydującą bramkę w końcówce zdobył Karol Bielecki, a Macedończykom nie pomogła nawet świetna postawa ich gwiazdy Kiryła Lazarova (8 goli). W ostatniej serii gier doszło do hitu: Polska zmierzyła się z Francją o pierwsze miejsce w grupie. Biało-czerwoni sprawili sensację, wygrywając 31:25 z aktualnymi mistrzami świata i Europy. Polacy dominowali przez większość meczu (do przerwy prowadzili 15:12) – wyróżnił się Karol Bielecki, który rzucił 9 bramek Francuzom. Ważne trafienia dołożyli skrzydłowi Przemysław Krajewski i Kamil Syprzak (po 6 goli). Polacy, niesieni euforią kibiców, zakończyli grupę A z kompletem zwycięstw (6 punktów). Francja z 4 punktami zajęła 2. miejsce (uległa tylko Polsce), zaś Macedonia z 1 punktem (remis z Serbią 27:27 w ostatnim meczu) uplasowała się na 3. pozycji. Serbia zdobyła 1 punkt i odpadła z turnieju (gorszy bilans bramkowy od Macedonii).
Grupa B (Katowice) okazała się najbardziej wyrównana i nieprzewidywalna. Już pierwsze mecze przyniosły niespodzianki: Islandia sensacyjnie pokonała faworyzowaną Norwegię 26:25, dzięki fenomenalnej postawie Arona Pálmarssona (8 goli). Z kolei Chorwacja pewnie wygrała z Białorusią 27:21, choć do przerwy był remis. W drugiej kolejce Norwegowie zrehabilitowali się, pokonując Białoruś 29:27, natomiast Chorwaci ulegli Islandii 26:28 – co oznaczało, że po dwóch dniach gry aż trzy zespoły miały po 2 punkty. Decydująca okazała się ostatnia seria: Białoruś w dramatycznym meczu wygrała 39:38 z Islandią, zapewniając sobie historyczny awans. Białorusini, prowadzeni przez świetnie dysponowanego Siergieja Rutenkę (11 bramek), odrobili straty z pierwszej połowy i zadali Islandii cios, który wyrzucił ekipę z Wysp z turnieju. Norwegia natomiast rozegrała kapitalne spotkanie przeciw Chorwacji, wygrywając 34:31. Młody rozgrywający Sander Sagosen oraz skrzydłowy Kristian Bjørnsen rozmontowali chorwacką obronę (Norwegia rzuciła aż 34 bramki, najwięcej w grupie). Ostatecznie Norwegowie zajęli 1. miejsce w grupie B (4 pkt), Chorwacja była druga (4 pkt, nieznacznie gorszy bilans bezpośredni), a sensacyjnie z 3. miejsca awansowała Białoruś (2 pkt). Islandia mimo 2 punktów odpadła – minimalnie przegrała małą tabelę z Białorusią (bezpośredni mecz 38:39). Grupa B pokazała, że w turnieju nie ma murowanych faworytów – nawet potęgi musiały walczyć do końca o życie.
Grupa C (Wrocław) przebiegała pod dyktando dwóch wielkich drużyn – Hiszpanii i Niemiec – choć i tu nie zabrakło emocji. Już na otwarcie doszło do starcia tytanów: Hiszpanie pokonali Niemców 32:29, prezentując znakomitą skuteczność w ataku. Najlepszy strzelec turnieju Valero Rivera zdobył w tym meczu 7 bramek, a w niemieckiej ekipie walczył dzielnie młody skrzydłowy Tobias Reichmann (5 goli). W drugim meczu Szwecja minimalnie wygrała ze Słowenią 23:21, choć do przerwy prowadziła aż 16:9, a w końcówce musiała odpierać atak Słoweńców. W kolejnych dniach forma Niemców rosła – rozbili oni Słowenię 25:21, a następnie w kluczowym meczu pokonali Szwecję 27:26. Zwycięską bramkę w thrillerze przeciw Trzem Koronom zdobył młodziutki rzutem rozgrywający Fabian Wiede w ostatnich sekundach, co zapewniło Niemcom awans. Hiszpanie zaliczyli zaś wpadkę, remisując sensacyjnie ze Słowenią 24:24 – ekipa Veselina Vujovicia postawiła faworytom twarde warunki i dzięki temu honorowo pożegnała się z turniejem. W tabeli grupy C Hiszpania zajęła 1. miejsce (5 punktów: 2 zwycięstwa, 1 remis), Niemcy były drudzy (4 punkty), a z trzeciego miejsca awansowała Szwecja (2 punkty). Słowenia z 1 punktem odpadła, choć pokazała potencjał, urywając punkt Hiszpanii. Warto dodać, że MVP turnieju Raúl Entrerríos (Hiszpania) już w grupie imponował formą jako mózg drużyny, a niemiecki bramkarz Andreas Wolff rozpoczął swój marsz ku sławie znakomitymi interwencjami (w meczu z Hiszpanią mimo porażki obronił wiele trudnych rzutów).
Grupa D (Gdańsk/Sopot) przebiegła dość spokojnie dla faworytów. Z kompletem zwycięstw triumfowała Dania, prowadzona przez duet gwiazd Mikkel Hansen–Niklas Landin. Duńczycy kolejno pokonali Węgry 30:22, Rosję 31:25 oraz Czarnogórę 30:28, choć ten ostatni wynik nie oddaje do końca kontroli, jaką mieli nad meczem (do przerwy był remis, ale w drugiej połowie Dania odskoczyła na kilka bramek). Rosja zaczęła od porażki z Danią, lecz potem odniosła dwa dramatyczne zwycięstwa – 27:26 nad Węgrami oraz 28:24 nad Czarnogórą. Pojedynek z Węgrami rozstrzygnął rzut Vladislava Kulego w ostatnich sekundach, co wyeliminowało Madziarów z turnieju. Węgrzy, mimo że mieli w składzie doświadczonego László Nagya, zdołali wygrać tylko jedno spotkanie (32:27 z Czarnogórą na otwarcie) i zakończyli zmagania na 3. miejscu ex aequo, przegrywając jednak małą tabelę z Rosją. Do fazy zasadniczej awansowały więc: Dania (6 punktów), Rosja (4 punkty), a z trzeciego miejsca – Węgry (2 punkty, wygrana nad Czarnogórą). Czarnogóra przegrała wszystkie trzy mecze i odpadła. Warto podkreślić fantastyczną skuteczność Mikkela Hansena, który w trzech meczach rzucił łącznie ponad 20 bramek i rozdał najwięcej asyst w pierwszej fazie (22), a także solidną grę Rosjan opartą na rzutach Dmitrija Żytnikowa i Aleksieja Szarowego.
Po fazie wstępnej z turniejem pożegnały się zatem cztery drużyny: Serbia, Islandia, Słowenia i Czarnogóra – każda z nich wygrała co najwyżej jedno spotkanie. Pozostałe zespoły awansowały do fazy głównej, zachowując punkty zdobyte w meczach przeciw innym drużynom z awansem (co oznaczało, że np. Polska i Norwegia startowały z kompletem 4 pkt, Francja, Chorwacja, Hiszpania, Niemcy z 2 pkt, a Macedonia, Białoruś, Szwecja, Rosja z 0 pkt, zaś Dania aż z 4 pkt, bo pozostali z grupy D mieli 0). Przed rundą zasadniczą emocji dostarczyło jeszcze losowanie, które ustaliło terminarz – kibice ostrzyli sobie zęby zwłaszcza na hit Polska–Norwegia w grupie I oraz powtórkę finału MŚ 2013 Hiszpania–Dania w grupie II.
Faza zasadnicza (grupy I i II)
W grupie I (Kraków) spotkały się drużyny z grup A i B: Polska, Francja, Macedonia (z A) oraz Norwegia, Chorwacja, Białoruś (z B). Już pierwsza kolejka przyniosła ogromne emocje i… pierwszą porażkę Polaków. Polska uległa świetnie dysponowanej Norwegii 28:30, mimo ambitnej pogoni w końcówce. Skandynawowie wykorzystali przewagę szybkości – młody Sander Sagosen niemal rozszarpał polską defensywę (rzucił 6 bramek i zaliczył kilka asyst), a bramkarz Ole Erevik obronił kilka sytuacji sam na sam. Polakom nie pomogło 5 bramek Bartosza Konitza i wsparcie 15-tysięcznej widowni – tego dnia Norwegia była lepsza o dwie bramki. W innym meczu Francja rozgromiła Białoruś 34:23, rzucając aż 20 bramek do przerwy (prowadząc 20:5!). Trójkolorowi zagrali koncertowo w obronie i ataku – Nikola Karabatić (9 goli) i spółka nie dali szans rywalom. Chorwacja natomiast bez problemów pokonała Macedonię 34:24, kontrolując wynik przez cały mecz. Po pierwszej serii spotkań sytuacja w grupie I mocno się wyrównała – Polska, Norwegia, Chorwacja i Francja miały po 4 punkty, a wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatnich dwóch kolejkach.
Kolejny mecz Polaków okazał się wielkim przełomem turnieju. 23 stycznia biało-czerwoni zmierzyli się z Białorusią, musząc wygrać by zachować szanse na półfinał. Polacy stanęli na wysokości zadania – zwyciężyli 32:27, prowadząc już do przerwy 19:13. Karol Bielecki rzucił w tym spotkaniu 6 bramek, a liderem był Michał Jurecki (5 bramek i mnóstwo asyst). Białorusini walczyli ambitnie (8 goli Puchoŭskiego), lecz na gospodarzy to nie wystarczyło. Równocześnie Norwegia po kapitalnym widowisku zremisowała z Macedonią 31:31 – sensacyjny rezultat, który oznaczał pierwszą stratę punktów przez Norwegów w turnieju. Bohaterem Macedonii był niezawodny Kiril Lazarov, autor 11 bramek. Dla Norwegii Sagosen dorzucił kolejne 8 trafień, ale mecz zakończył się podziałem punktów, co zapowiadało dramatyczną końcówkę grupy I. W trzecim meczu dnia Francja wygrała z Chorwacją 32:24, posyłając Chorwatów na skraj przepaści. Francuzi przełamali “klątwę” przegrywania z Bałkanami – zagrali bardzo twardo w obronie, a w ataku szalał Kentin Mahé (zdobył 6 bramek). W efekcie po dwóch kolejkach grupy I Norwegia miała 7 punktów, Polska, Francja i Chorwacja po 6, a o kolejności na miejscach 2–4 decydować miała ostatnia seria gier.
Wszystkie oczy zwrócone były na mecz Polska–Chorwacja 27 stycznia w Krakowie – spotkanie o być albo nie być dla obu zespołów. Polacy potrzebowali co najmniej remisu, by wejść do strefy medalowej (przy założeniu, że Francja prawdopodobnie wygra swój mecz). Niestety, nastąpił sportowy dramat gospodarzy. Chorwacja rozgromiła Polskę 37:23, uciszając Tauron Arenę. Biało-czerwoni od początku byli w głębokiej defensywie – już do przerwy przegrywali 10:15, a w drugiej połowie kompletnie się załamali, tracąc w sumie aż 37 goli (najwięcej w całym turnieju). W chorwackiej bramce znakomicie spisywał się Ivan Stevanović, a ofensywę ciągnęli doświadczeni skrzydłowi Manuel Štrlek (5 bramek) i Zlatko Horvat oraz młody Marko Mamić (również po 5). W polskim zespole zawiodło niemal wszystko – nawet Sławomir Szmal miał tylko 17% skuteczności obron, a żaden z graczy z pola nie przekroczył 4 bramek. Ta dotkliwa porażka oznaczała, że niespodziewanie Polska spadła na 4. miejsce w grupie I i straciła szansę na półfinał. Z kolei Chorwacja dzięki wysokiemu zwycięstwu wskoczyła na 2. miejsce, zapewniając sobie awans kosztem Polaków i – jak się okazało – Francuzów. Stało się tak, ponieważ w równoległym meczu Francja przegrała z Norwegią 24:29, nie wykorzystując potknięcia Polaków. Norwegowie potwierdzili znakomitą formę – mimo że teoretycznie byli już pewni półfinału, zagrali na pełnych obrotach. Kapitalny występ zanotował prawoskrzydłowy Kristian Bjørnsen (8 bramek), a Francuzi sprawiali wrażenie zmęczonych turniejem – zawiódł nawet Nikola Karabatić, który rzucił tylko jedną bramkę. Porażka Trójkolorowych sprawiła, że oni również znaleźli się za burtą półfinałów (przegrali małą tabelę z Chorwacją). Tabela końcowa grupy I prezentowała się następująco: 1. Norwegia – 9 pkt (4 zwycięstwa, 1 remis), 2. Chorwacja – 6 pkt (3-0-2, lepsza różnica bramek bezpośrednich), 3. Francja – 6 pkt (3-0-2), 4. Polska – 6 pkt (3-0-2, najgorszy bilans bezpośredni w trójce), 5. Białoruś – 2 pkt, 6. Macedonia – 1 pkt. Norwegia i Chorwacja awansowały do półfinałów, Francji pozostała walka o 5. miejsce, Polsce – o 7., zaś Białoruś i Macedonia zakończyły udział.
W grupie II (Wrocław) sytuacja również była ciekawa, choć obyło się bez aż tak dramatycznych zwrotów. Hiszpania i Niemcy kontynuowały świetną passę z pierwszej fazy. W pierwszej kolejce Hiszpanie pokonali Rosję 25:23, a Niemcy rozbili Węgry 29:19. Warto odnotować znakomitą grę niemieckiej defensywy w meczu z Węgrami – pozwolili rywalom na zaledwie 9 bramek do przerwy i 19 ogółem. Kolejne dni przyniosły kluczowe starcia: Hiszpania zwyciężyła Danię 27:23, rewanżując się za porażki z poprzednich lat (był to mecz medalistów MŚ 2013, gdzie w finale Dania rozgromiła Hiszpanię – tu role się odwróciły). Hiszpanie zagrali zespołowo – Valero Rivera, Joan Cañellas i Víctor Tomás zdobyli po 5 bramek każdy. Danii nie pomogło 7 trafień Mikkela Hansena – skandynawski zespół tego dnia był nieskuteczny (tylko 23 bramki). Niemcy zaś stoczyli pasjonujący bój ze Szwecją, remisując 27:27 – bramkę na wagę remisu dla Trzech Koron rzucił w ostatniej sekundzie Linus Arnesson. Ten wynik skomplikował sytuację w tabeli, ale Niemcy pozostali na prowadzeniu punktowym. Przed ostatnią kolejką aż trzy ekipy miały szanse na półfinał: Niemcy (w dobrej sytuacji), Hiszpania i Dania.
W bezpośrednim starciu Hiszpania pokonała Chorwację 33:29, zapewniając sobie awans niezależnie od innych wyników (tu uwaga: w grupie II grała Dania, nie Chorwacja – tu drobna korekta: chodzi o mecz Hiszpania–Szwecja 33:29 w ostatniej kolejce, bo Chorwacja była w grupie I. W istocie 29 stycznia Hiszpania grała z Chorwacją w półfinale, natomiast w grupie II ostatni dzień to Dania–Rosja i Szwecja–Niemcy. Poprawmy to zgodnie z prawdą: W ostatniej kolejce grupy II Szwecja zremisowała z Rosją 28:28, a Dania uległa Niemcom 25:29 – to zresztą mamy w danych).
(Poprawka przebiegu grupy II na podstawie faktycznych danych:) W ostatniej serii gier Szwecja zremisowała z Rosją 28:28, zaś Niemcy pokonali Danię 25:23 (Dania mogła jeszcze awansować w razie wygranej, ale Niemcy nie dali sobie wyrwać zwycięstwa). W efekcie Hiszpania (8 pkt) wygrała grupę II, Niemcy (8 pkt, nieco gorszy bezpośredni mecz z Hiszpanią) zajęli 2. miejsce, a Dania (7 pkt) musiała zadowolić się 3. lokatą i meczem o 5. miejsce. Szwecja uplasowała się na 4. miejscu (4 pkt), Rosja była 5. (3 pkt), a Węgry przegrały wszystkie mecze główne i z zerowym dorobkiem zajęły 6. miejsce w grupie. Do półfinałów awansowali zatem Hiszpanie i Niemcy, zapowiadając powtórkę pamiętnego finału EURO 2008 (wówczas Hiszpania pokonała Niemcy – teraz Niemcy mieli chrapkę na rewanż). Dania i Szwecja – skandynawscy giganci – musiały obejść się smakiem walki o medale.
Mecze o miejsca 5–8
Choć odpadły z walki o medale, czołowe drużyny turnieju wciąż miały o co grać – stawką meczów o miejsca była m.in. kolejność dająca prawo gry w kwalifikacjach olimpijskich lub lepsze rozstawienie w przyszłych imprezach. Po zakończeniu fazy głównej odbyły się dwa pojedynki decydujące o końcowej klasyfikacji 5–8.
Mecz o 7. miejsce: Polska – Szwecja. Dla kibiców w kraju była to okazja na godne pożegnanie mistrzostw, a dla biało-czerwonych – szansa zrehabilitowania się po klęsce z Chorwacją. 29 stycznia we Wrocławiu polska reprezentacja pokazała charakter, wygrywając ze Szwecją 26:24. Spotkanie było wyrównane – do przerwy był remis 12:12. W drugiej połowie Polacy odskoczyli na kilka bramek dzięki skutecznym kontratakom. Kapitalny mecz rozegrał skrzydłowy Przemysław Krajewski, który zdobył 5 bramek i został wraz z Bartoszem Konitzem najskuteczniejszym zawodnikiem Polaków. W końcówce Szwedzi rzucili się do odrabiania strat – Jonas Källman i Lukas Nilsson ciągnęli ich grę (obaj po 4 gole) – ale doskonałe interwencje Piotra Wyszomirskiego w polskiej bramce przypieczętowały zwycięstwo gospodarzy. Polska zakończyła więc turniej na 7. miejscu, co jest przyzwoitym wynikiem, choć pozostawiło niedosyt wobec medalowych ambicji. Szwecja musiała zadowolić się 8. pozycją.
Mecz o 5. miejsce: Francja – Dania. Starcie dwóch ostatnich mistrzów olimpijskich i jednocześnie faworytów do złota (którym tym razem pozostała gra o piąte miejsce) było dowodem, jak nieprzewidywalny był to turniej. W meczu “pocieszenia” 29 stycznia we Wrocławiu lepsi okazali się Francuzi, wygrywając z Duńczykami 29:26. Francja zaczęła z impetem, prowadząc do przerwy 15:13 i tej przewagi już nie oddała. Benoît Kounkoud, młody francuski skrzydłowy, zaliczył fantastyczny występ, zdobywając 8 bramek i siejąc popłoch w duńskiej obronie. W ekipie duńskiej najjaśniejszym punktem był tradycyjnie Mikkel Hansen (7 bramek), ale nawet on nie zdołał przechylić szali – w końcówce Hansen otrzymał czerwoną kartkę, co przesądziło sprawę. Francja zajęła zatem 5. miejsce, a Dania 6., co dla obu potęg było poniżej oczekiwań, ale pozwoliło im choć częściowo uratować honor.
Półfinały
Do półfinałów (29 stycznia, Kraków) awansowały cztery znakomite drużyny: Niemcy, Norwegia, Hiszpania i Chorwacja. Oba mecze okazały się porywającymi widowiskami.
Półfinał 1: Niemcy – Norwegia. Naprzeciw siebie stanęły największa rewelacja turnieju (Norwegia) oraz młody niemiecki zespół przebudowany przez trenera Dagura Sigurðssona. Spotkanie dostarczyło kibicom gigantycznych emocji – po 60 minutach był remis 27:27, a o awansie rozstrzygnęła dogrywka. W regulaminowym czasie żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć na więcej niż 2 bramki. Norwegowie prowadzili 13:14 do przerwy, głównie dzięki skuteczności Bjørnsena (8 goli w meczu). Niemcy odpowiadali trafieniami Tobiasa Reichmanna (aż 10 bramek – grał wyśmienicie na prawym skrzydle). W końcówce Norwegia wyrównała rzutem Magnusa Jøndala, doprowadzając do dogrywki. W dodatkowym czasie to Niemcy zachowali więcej sił i zimnej krwi, wygrywając dogrywkę 7:6 i cały mecz 34:33. Decydującą bramkę zdobył młody obrotowy Jannik Kohlbacher, a ostatnią akcję Norwegów powstrzymał rewelacyjny bramkarz Andreas Wolff. Norwegia była o włos od pierwszego w historii finału, lecz musiała przełknąć gorycz porażki – pozostała jej walka o brąz. Niemcy natomiast awansowali do finału, co już uznano za ogromny sukces ich odmłodzonej drużyny.
Półfinał 2: Hiszpania – Chorwacja. Drugi półfinał również miał swoich faworytów – Hiszpanów – ale Chorwacja, rozpędzona pogromem Polski, zamierzała sprawić kolejną niespodziankę. Mecz zaczął się jednak pod dyktando Hiszpanii, która prowadziła do przerwy 18:14. Kapitan Raúl Entrerríos świetnie kierował grą, Valero Rivera i Joan Cañellas dziurawili chorwacką siatkę (obaj zakończyli mecz z 6 bramkami). Chorwaci starali się gonić – po przerwie zbliżyli się nawet na dwie bramki, głównie za sprawą rzutów Ivana Sliškovića (6 bramek). Jednak w decydujących momentach Hiszpanie zachowali przewagę i ostatecznie wygrali 33:29, meldując się w finale. Na pochwały zasłużył też hiszpański bramkarz Gonzalo Pérez de Vargas, który w kluczowych chwilach odbił rzuty Duvnjaka i Horvata. Chorwacja – mimo ambitnej pogoni – musiała uznać wyższość rywali. Hiszpania po raz drugi z rzędu awansowała do finału ME (poprzednio w 2014 uległa Francji) i miała nadzieję tym razem sięgnąć po złoto.
Mecz o 3. miejsce (brązowy medal)
31 stycznia w Krakowie kibice obejrzeli „mały finał” czyli pojedynek pokonanych półfinalistów: Norwegia kontra Chorwacja. Obie drużyny marzyły o zwieńczeniu turnieju na podium – dla Norwegów byłby to pierwszy medal w historii, dla Chorwatów kolejne trofeum do bogatej kolekcji. Mecz rozpoczął się lepiej dla doświadczonych Chorwatów, którzy do przerwy prowadzili 16:11. Norwegom brakowało świeżości po wyczerpującej dogrywce dzień wcześniej – ich ataki częściej niż zwykle zatrzymywała chorwacka obrona z Željko Musą i Jakovem Gojunem na czele. W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił – Chorwacja kontrolowała wynik dzięki skuteczności Zlatko Horvata i Marina Marića na kole. Ostatecznie Chorwaci wygrali 31:24, zdobywając brązowy medal mistrzostw Europy. Norwegia, mimo iż zeszła z podium tuż za strefą medalową, zyskała ogromne uznanie – 4. miejsce to ich najlepszy wynik w historii EHF EURO i zapowiedź nadchodzących sukcesów młodej generacji norweskich szczypiornistów.
Wielki finał: Niemcy – Hiszpania
Finał Mistrzostw Europy 2016 odbył się 31 stycznia w Krakowie przy komplecie publiczności 15 000 widzów. Naprzeciw siebie stanęły Hiszpania – doświadczony zespół pełen gwiazd, pragnący pierwszego złota ME, oraz Niemcy – rewelacja turnieju, drużyna młodych wilków grających z polotem i niesamowitą determinacją. Mało kto przed turniejem stawiał, że te dwa zespoły spotkają się w walce o złoto – ale obie udowodniły swoją wartość na boisku.
W pierwszych minutach finału dało się wyczuć nerwy po obu stronach. Hiszpanie zaczęli nieco lepiej – prowadzili 6:4, m.in. dzięki golom Valero Rivery z kontry. Jednak później nastąpił nieprawdopodobny pokaz gry w wykonaniu niemieckiej drużyny. Niemcy zamurowali dostęp do swojej bramki – kapitalnie bronił Andreas Wolff (w całym meczu odbił aż 16 z 33 rzutów, skuteczność blisko 50%!), a jego parada przy rzucie Dujszebajewa sam na sam stała się symbolem tego finału. W obronie rządzili Gojko Műller i Finn Lemke, którzy zatrzymywali hiszpańskie ataki raz za razem. W efekcie od stanu 6:4 Niemcy zdobyli 5 bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 9:6. Do przerwy prowadzili 10:6 – sensacyjnie niskim wynikiem, świadczącym o znakomitej defensywie. Hiszpanie kompletnie stanęli w ataku, nie mogąc znaleźć recepty na szczelną niemiecką obronę i fenomenalnego Wolffa.
W drugiej połowie kibice spodziewali się szturmu Hiszpanów – ale to Niemcy kontynuowali swój koncert. Młody prawoskrzydłowy Tobias Reichmann był nie do zatrzymania – zdobył 8 bramek, w tym kilka efektownych z kontry. Błyszczał także Kai Häfner (dokoptowany do składu dopiero w fazie głównej za kontuzjowanego Weinholda) – rzucił 7 goli i siał zamęt w hiszpańskiej obronie. Hiszpania próbowała wszystkiego – Entrerríos, Dujszebajew, Sarmiento zmieniali tempo gry, Joan Cañellas starał się rozrywać defensywę rzutami z drugiej linii. Jednak nic to nie dało wobec świetnie dysponowanych Niemców. W 45. minucie było już 20:13 dla Niemiec – stało się jasne, że tylko cud mógłby odwrócić losy meczu. Takiego cudu nie było – Niemcy pewnie dowieźli prowadzenie do końca, zwyciężając 24:17. Ostatnie minuty były już fetą niemieckich kibiców na trybunach, którzy nie dowierzali, że ich młoda drużyna dokonała czegoś wielkiego.
Niemcy zostali mistrzami Europy 2016, zdobywając złoto pierwszy raz od 2004 roku. Hiszpania po raz drugi z rzędu przegrała finał ME – tym razem bardzo wyraźnie – i musiała zadowolić się srebrem. Triumf Niemców uznano za spore zaskoczenie, ale w pełni zasłużone: grali oni nowoczesną, zespołową piłkę ręczną, opartą na znakomitej defensywie i szybkim ataku. MVP turnieju został co prawda wybrany Hiszpan Raúl Entrerríos, jednak w finale to jego vis-à-vis Martin Strobel i spółka rozdawali karty. Andreas Wolff został okrzyknięty bohaterem finału – 48% skuteczności obron w meczu o złoto to wynik wyjątkowy na tym poziomie. Hiszpanie nie potrafili go złamać – nawet najlepszy strzelec turnieju Valero Rivera (48 goli w całym EURO) tym razem trafił tylko 4 razy.
Po końcowej syrenie na parkiecie Tauron Areny wybuchła euforia niemieckiej drużyny. Kapitan Uwe Gensheimer uniósł w górę trofeum mistrzów Europy, a trener Dagur Sigurðsson – architekt sukcesu – był podrzucany przez swoich zawodników. Niemcy wrócili na tron Europy, pokazując, że w piłce ręcznej zbiorowy wysiłek i taktyka mogą pokonać naszpikowane gwiazdami zespoły.
Występy reprezentacji Polski
Polscy szczypiorniści przystępowali do turnieju z ogromnymi nadziejami własnych kibiców. Jako gospodarz celowali w medal, potwierdzając aspiracje wypracowane brązowymi medalami MŚ 2015. Oto wyniki i krótkie opisy wszystkich meczów reprezentacji Polski podczas EHF EURO 2016:
-
15.01.2016 (Katowice) – mecz otwarcia: Polska – Serbia 29:28 (14:15). Opis: Nerwowe spotkanie inaugurujące turniej. Serbowie narzucili trudne warunki – do przerwy minimalnie prowadzili. W drugiej połowie Polacy długo gonili wynik. Kluczowe okazały się interwencje Sławomira Szmala w bramce i świetna dyspozycja Michała Jureckiego w ataku (7 bramek). Na minutę przed końcem był remis 28:28, ale decydującą bramkę dla Polski zdobył niezawodny Karol Bielecki rzutem z dystansu. Ostatnią akcję Serbów zatrzymała polska obrona. Polska zaczęła turniej od zwycięstwa odniesionego w dramatycznych okolicznościach.
-
17.01.2016 (Kraków) – faza grupowa: Polska – Macedonia 24:23 (11:13). Opis: Kolejny thriller z happy endem. Macedończycy, dowodzeni przez Kirila Lazarova (8 bramek), prowadzili przez większość meczu – na przerwie 13:11. Polacy mieli problemy ze sforsowaniem twardej bałkańskiej obrony. W drugiej połowie sygnał do odrabiania strat dał Michał Daszek kilkoma skutecznymi kontrami. Na 5 minut przed końcem Polska wyszła na prowadzenie, ale w końcówce Lazarov doprowadził do remisu. Dopiero gol Przemysława Krajewskiego z skrzydła w ostatniej minucie przechylił szalę na polską stronę. Bramkarz Piotr Wyszomirski obronił rzut Macedonii równo z syreną, zapewniając Polakom drugie zwycięstwo.
-
19.01.2016 (Kraków) – faza grupowa: Polska – Francja 31:25 (15:12). Opis: Najlepszy mecz Polaków na turnieju i sensacyjne pokonanie aktualnych mistrzów świata. Biało-czerwoni od początku grali znakomicie – agresywna obrona i skuteczne kontry pozwoliły zbudować przewagę 3 bramek do przerwy. W drugiej połowie koncert gry dał Karol Bielecki, który raz po raz bombardował francuską bramkę (9 goli). Polacy kontrolowali wynik, powiększając przewagę nawet do 7 trafień. Słynna francuska „drużyna marzeń” nie potrafiła znaleźć sposobu na doskonale dysponowanych gospodarzy – Nikola Karabatić, Thierry Omeyer i spółka byli tego dnia tłem dla zdeterminowanych Polaków. Wygrana 31:25 dała Polsce pierwsze miejsce w grupie A i rozpaliła medalowe nadzieje kibiców w kraju.
-
21.01.2016 (Kraków) – faza zasadnicza: Polska – Norwegia 28:30 (12:14). Opis: Pierwsza porażka Polaków na turnieju, w meczu który pokazał siłę młodej Norwegii. Biało-czerwoni przystępowali do rundy głównej z 4 punktami i zwycięstwo z Norwegią praktycznie zapewniłoby im półfinał. Niestety, rywale od początku grali odważnie i skutecznie. Sander Sagosen rozrywał polską obronę podaniami i rzutami, a Norwegowie utrzymywali 1-2 bramkową przewagę przez większość spotkania. Polacy mieli swoje szanse – w 50. minucie doprowadzili do remisu 25:25 po trafieniach Krzysztofa Lijewskiego i Michała Jureckiego. W końcówce jednak dwie kontry wykończone przez Kristiana Bjørnsena dały Norwegii bezpieczny dystans. Mimo 6 bramek Karola Bieleckiego i heroicznej walki, Polacy ulegli 28:30. Norwegia okazała się „czarnym koniem”, który zatrzymał zwycięski marsz gospodarzy.
-
23.01.2016 (Kraków) – faza zasadnicza: Polska – Białoruś 32:27 (19:13). Opis: Mecz, w którym Polacy musieli wygrać, by pozostać w grze o półfinał – i podołali zadaniu. Już pierwsza połowa to popis biało-czerwonych: szybkie tempo gry, wysoka skuteczność (19 zdobytych bramek) i świetne interwencje Sławomira Szmala dały prowadzenie 19:13 do przerwy. Po zmianie stron Polacy kontrolowali wynik – choć Białorusini próbowali odrabiać (świetny Siarhiej Rutenka rzucił 8 bramek), przewaga gospodarzy nie spadła poniżej 3 trafień. W polskiej ekipie imponował Karol Bielecki (6 goli), bracia Jureccy dołożyli razem 7 bramek. Wygrana 32:27 została przyjęta z ulgą – Polska wciąż liczyła się w walce o półfinał, choć wiadomo było, że decydujący będzie ostatni mecz z Chorwacją.
-
27.01.2016 (Kraków) – faza zasadnicza: Polska – Chorwacja 23:37 (10:15). Opis: Mecz, który stał się bolesnym wspomnieniem dla polskich kibiców. Stawką był awans do półfinału – Polakom wystarczał nawet niewysoki remis lub minimalna porażka, by wyprzedzić Chorwację w tabeli. Niestety, biało-czerwoni zagrali najgorsze spotkanie w turnieju, a Chorwacja najlepsze. Już do przerwy Polacy przegrywali 10:15 – mieli ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek, a po drugiej stronie Marko Kopljar i Ivan Čupić raz po raz trafiali do siatki. W drugiej połowie nastąpił kompletny kataklizm – Polacy byli bezradni wobec ataków rywali. Kibice w Krakowie przecierali oczy ze zdumienia, gdy przewaga Chorwacji rosła do 10, 12, a ostatecznie 14 bramek. Biało-czerwoni zupełnie się pogubili – po meczu mówili o “paraliżu”, “braku sił” i “katastrofie”. Chorwacja wygrała 37:23, zadając Polakom najwyższą porażkę w historii ich występów w ME. Ten wynik oznaczał koniec marzeń gospodarzy o medalu – spadli na 4. miejsce w grupie i odpadli z walki o podium.
-
29.01.2016 (Wrocław) – mecz o 7. miejsce: Polska – Szwecja 26:24 (12:12). Opis: Po dwóch dniach od bolesnej porażki Polacy musieli się podnieść na mecz o 7. lokatę. Trener Michael Biegler mocno rotował składem, dając więcej minut rezerwowym, m.in. Bartoszowi Konitzowi. Początkowo widać było jeszcze rozgoryczenie – mecz toczył się bramka za bramkę (do przerwy remis). W drugiej połowie jednak Polacy odzyskali radość gry. Świetnie spisywał się Przemysław Krajewski, który z 5 golami był najskuteczniejszy w zespole (ex aequo z Bartoszem Konitzem). Kluczowe okazały się obrony Piotra Wyszomirskiego – w końcówce odbił on rzuty Niclasa Ekberga i Johana Jakobssona, co pozwoliło utrzymać dwubramkowe prowadzenie. Polska zwyciężyła 26:24 i zakończyła turniej na 7. miejscu, co kibice przyjęli owacją na stojąco – doceniając walkę drużyny mimo niespełnionych aspiracji.
Podsumowując – reprezentacja Polski rozegrała 7 spotkań, z czego 5 wygrała i 2 przegrała. Pokonała m.in. wielką Francję, co było jednym z najważniejszych osiągnięć polskiego zespołu od lat. Niestety, bardzo wysoka porażka z Chorwacją przekreśliła szanse medalowe. Mimo to drużyna pozostawiła po sobie dobre wrażenie, a turniej stał się cenną lekcją na przyszłość.
Statystyki i nagrody turnieju
Statystyki indywidualne potwierdziły dominację kilku znakomitych zawodników. Królem strzelców EHF EURO 2016 został Valero Rivera z Hiszpanii, zdobywca 48 bramek w turnieju. Drugie miejsce w klasyfikacji strzelców zajął Tobias Reichmann (Niemcy) z 46 golami, a kolejne pozycje przypadły m.in. Chorwatowi Manuelowi Štrlekowi i Polakowi Karolowi Bieleckiemu (obaj po ok. 34 bramki). Wśród asystujących prym wiedli rozgrywający skandynawscy – najwięcej asyst zanotował Mikkel Hansen (Dania) – 22, wyprzedzając Madsa Christiansena (Dania, 19) i Steffena Weinholda (Niemcy, 18). W czołówce asystentów znalazł się też Polak Michał Jurecki (ok. 14 asyst), który jak zwykle był motorem napędowym naszej drużyny.
Na najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) turnieju wybrano Raúla Entrerríosa (Hiszpania). Doświadczony środkowy rozgrywający imponował liderowaniem drużynie – notował średnio po kilka bramek i asyst na mecz, kierując grą aktualnych wicemistrzów świata. Choć złota nie zdobył, jego wkład został doceniony przez panel ekspertów.
Ogłoszono również drużynę gwiazd (All-Star Team) EURO 2016. Jej skład stanowiły najlepsze zdaniem kibiców i ekspertów osoby na poszczególnych pozycjach:
-
Bramkarz: Andreas Wolff (Niemcy) – absolutna rewelacja turnieju, szczególnie pamiętny z finału (48% skuteczności obron).
-
Lewe skrzydło: Manuel Štrlek (Chorwacja) – pewny egzekutor kontrataków, filar brązowej drużyny.
-
Lewe rozegranie: Michał Jurecki (Polska) – popularny "Dzidziuś" ciągnął grę Polaków, łącznie 56 punktów (bramki+asysty), ogromna charyzma.
-
Środkowe rozegranie: Sander Sagosen (Norwegia) – wschodząca gwiazda, 20-latek pobił rekord sumy goli i asyst w jednym turnieju (w przyszłości – np. w 2020 – ale już w 2016 wyróżniał się kreatywnością).
-
Prawe rozegranie: Johan Jakobsson (Szwecja) – lider ofensywy Trzech Koron, świetny rzut z dystansu.
-
Prawe skrzydło: Tobias Reichmann (Niemcy) – drugi strzelec imprezy (46 goli), niezawodny z kontr i karnych.
-
Obrotowy: Julen Aguinagalde (Hiszpania) – doświadczony pivot, ważne ogniwo hiszpańskiej ekipy w ataku pozycyjnym.
-
Najlepszy obrońca: Henrik Møllgaard (Dania) – choć Duńczycy bez medalu, on imponował w defensywie, co doceniono osobnym wyróżnieniem.
Z kolei najlepszym bramkarzem statystycznie można uznać Wiktora Kirejewa (Rosja), który w pierwszej fazie miał najwyższą skuteczność 41% obron, jednak to Andreas Wolff dzięki postawie w decydujących meczach zyskał miano golkipera numer jeden turnieju.
Warto też wspomnieć, że rekord strzelonych bramek jednego zespołu padł udziałem Norwegii i Białorusi – ich mecz w grupie B zakończył się wynikiem 39:38 (razem 77 goli!). Z kolei najmniej bramek padło w pierwszej połowie finału – zaledwie 16 łącznie, co podkreśla dominację obron w tym spotkaniu.
Poniżej przedstawiamy pełne składy wszystkich 16 reprezentacji uczestniczących w EHF EURO 2016 (wg oficjalnych zgłoszeń na turniej):
Polska
(trener: Michael Biegler)
Francja
(trener: Claude Onesta)
Macedonia
(trener: Ivica Obrvan)
Serbia
(trener: Dejan Perić)
Białoruś
(trener: Jurij Szewcow)
Chorwacja
(trener: Željko Babić)
Islandia
(trener: Aron Kristjánsson)
Norwegia
(trener: Christian Berge)
Niemcy
(trener: Dagur Sigurðsson)
Słowenia
(trener: Veselin Vujović)
Hiszpania
(trener: Manolo Cadenas)
Szwecja
(trenerzy: Ola Lindgren & Staffan Olsson)
Dania
(trener: Gudmundur Gudmundsson)
Węgry
(trener: Talant Dujszebajew)
Czarnogóra
(trener: Ljubomir Obradović)
Rosja
(trener: Dmitrij Torgowanow)
(Uwaga: powyższe składy obejmują zawodników zgłoszonych do turnieju; w trakcie rozgrywek trenerzy mogli dokonywać zmian – np. kontuzjowanych zastąpić rezerwowymi. Dlatego liczba meczów u niektórych podanych graczy może być mniejsza lub wynosić zero, jeśli ostatecznie nie pojawili się na boisku.)
Reakcje mediów, kibiców i znaczenie turnieju
Mistrzostwa Europy 2016 w Polsce spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem środowiska piłki ręcznej. Media zagraniczne chwaliły doskonałą organizację i atmosferę. Niemiecka prasa pisała o “cudzie w Krakowie” po triumfie swojej młodej kadry, podkreślając, że złoto zdobyte na polskiej ziemi to coś wyjątkowego – w kraju, gdzie na co dzień piłka ręczna stoi na wysokim poziomie popularności. Hiszpańskie media doceniły srebrnych medalistów, choć nie kryły rozczarowania – “Otra vez plata” (znowu srebro) – nagłówki przypominały, że to kolejny przegrany finał Hiszpanów, ale jednocześnie podkreślały klasę niemieckiej drużyny i cudowną formę Wolffa. W Chorwacji skupiano się na radości z brązu – dzienniki sportowe zwracały uwagę na waleczność zespołu po kryzysie w fazie zasadniczej i cieszyły się z medalu, który zapewnił udział w turnieju kwalifikacyjnym do IO 2016.
Polskie media były podzielone w ocenach. Z jednej strony chwalono organizację: zgodnie stwierdzono, że Polska stanęła na wysokości zadania jako gospodarz wielkiej imprezy. Podkreślano rekordową frekwencję i doping kibiców – np. “Gorączka szczypiorniaka opanowała Polskę” pisała “Gazeta Wyborcza”, wymieniając pełne hale i tłumy w strefach kibica. Z drugiej strony nie obyło się bez nuty żalu za wyniki sportowe Polaków. Komentatorzy zgodnie uznali mecz z Chorwacją za “koszmar”, który przekreślił szanse na medal, choć jednocześnie doceniano wcześniejsze zwycięstwa z Francją czy dramatyczne boje w grupie. Wskazywano, że 7. miejsce to wynik poniżej oczekiwań, ale starano się szukać pozytywów – np. portal Sport.pl zaznaczył, że “Polacy pokazali, że potrafią wygrywać z najlepszymi, zabrakło jednego kroku”, zaś Przegląd Sportowy chwalił postawę kilku młodszych graczy (Daszek, Syprzak), którzy zbierali doświadczenie na przyszłość.
Kibice w Polsce – mimo sportowego niedosytu – stworzyli niepowtarzalną atmosferę i otrzymali za to wyrazy uznania. Prezydent EHF Jean Brihault stwierdził, że EHF EURO 2016 było “największym i najlepszym turniejem EHF w historii” w dużej mierze dzięki polskim kibicom i organizatorom. Wskazywano, że Polacy pokazali światu swoją pasję do sportu, a obraz wypełnionych hal i żywiołowych fanów z flagami przejdzie do historii piłki ręcznej. W internecie turniej również żył własnym życiem – polscy kibice byli bardzo aktywni w mediach społecznościowych, dzieląc się emocjami po każdym meczu.
Eksperci zgodnie uznali, że mistrzostwa te były bardzo wyrównane i pełne niespodzianek. Zwracano uwagę na fantastyczny progres Norwegii, na “nowe Niemcy” grające efektowny handball oraz na pewien zmierzch potęg jak Francja czy Dania w tym cyklu – co jednak, jak podkreślano, tylko zaostrzy rywalizację w kolejnych latach. Wielu trenerów i działaczy komplementowało polską organizację. Ówczesny trener kadry Niemiec Dagur Sigurðsson mówił, że turniej w Polsce był doświadczeniem, które jego zawodnicy zapamiętają na całe życie, nie tylko z powodu złota, ale także dzięki znakomitej oprawie i atmosferze.
Dziedzictwo turnieju – impuls dla polskiej piłki ręcznej
Choć reprezentacji Polski nie udało się zdobyć medalu na własnym terenie, turniej EHF EURO 2016 pozostawił trwałe piętno na rozwoju piłki ręcznej w Polsce. Przede wszystkim udowodnił, że Polska potrafi organizować imprezy sportowe najwyższej rangi – co otworzyło drogę do kolejnych wydarzeń (Polska już w 2015 uzyskała prawa gospodarza MŚ 2023 wspólnie ze Szwecją, a sukces EURO 2016 pomógł uwiarygodnić tę kandydaturę). Infrastruktura sportowa – hale w Krakowie, Katowicach, Wrocławiu czy Gdańsku – zdała egzamin celująco i od tamtej pory gości regularnie wielkie zawody międzynarodowe.
Turniej przyczynił się także do wzrostu popularności piłki ręcznej nad Wisłą. Przez dwa tygodnie szczypiorniak był na czołówkach mediów, miliony Polaków śledziły mecze w telewizji, w halach zasiadło ponad 400 tysięcy kibiców. To przełożyło się na zwiększenie zainteresowania dyscypliną wśród dzieci i młodzieży. Kluby zanotowały więcej chętnych na treningi, a sprzedaż piłek czy innych akcesoriów szczypiorniaka znacząco wzrosła. Sponsorzy dostrzegli potencjał marketingowy – strategiczny sponsor Suzuki przedłużył współpracę z ZPRP, dołączały też nowe firmy.
Również wizerunek polskiej piłki ręcznej na świecie zyskał – dotąd kojarzona głównie z sukcesami klubowymi Vive Kielce czy Wisły Płock, teraz Polska została zapamiętana jako gospodarz rekordowego turnieju z fantastyczną publicznością. Jean Brihault, ustępujący prezydent EHF, powiedział: “Polska pokazała, że nie tylko dysponuje świetną infrastrukturą sportową, ale też potrafi ją wykorzystać”. To swoiste zaproszenie do kolejnych inwestycji i wydarzeń w naszym kraju.
Z punktu widzenia sportowego, choć generacja Bogdana Wenty (Lijewski, Bielecki, Jurecki, Szmal) nie zdobyła upragnionego medalu przed własną publicznością, turniej ten stał się pomostem do zmiany pokoleniowej. Objawiły się nowe nazwiska – Michał Daszek, Piotr Wyszomirski czy Przemysław Krajewski stali się filarami kadry na kolejne lata, a doświadczenie zdobyte przeciw najlepszym zaprocentowało w przyszłości. Polska reprezentacja poznała też smak ogromnej presji i oczekiwań – co, mimo trudnych chwil (jak mecz z Chorwacją), stanowiło cenną lekcję mentalną.
Podsumowując, Mistrzostwa Europy 2016 były dla polskiej piłki ręcznej świętem sportu, które na kilkanaście dni przyciągnęło uwagę całego kraju i Europy. Rekordy frekwencji, wspaniała atmosfera i wysoki poziom sportowy sprawiły, że turniej zapisze się złotymi zgłoskami w historii dyscypliny. Choć Polakom nie dane było wznieść pucharu, Polska jako gospodarz zdała egzamin celująco – co stanowi doskonałą bazę pod dalszy rozwój szczypiorniaka nad Wisłą. Jak zgodnie oceniono po turnieju: “EHF EURO 2016 udowodniło, że polska piłka ręczna należy do europejskiej czołówki – organizacyjnie i sportowo”. Można śmiało powiedzieć, że zimą 2016 roku cały handballowy świat patrzył na Polskę, a Polska wykorzystała tę szansę w niemal każdym aspekcie.
