TUSEM Essen przeżył w ostatnim meczu 2. Bundesligi emocjonujący, lecz bolesny wieczór. W spotkaniu przeciwko Bayer Dormagen padło aż 78 bramek, z czego goście, dotychczas będący na końcu tabeli i bez zwycięstwa, zdobyli 40, a Essen tylko 38. Po meczu kapitan TUSEM, Max Neuhaus, wyraził rozczarowanie: „Jesteśmy wszyscy mocno zawiedzeni, spodziewaliśmy się więcej. Z przodu zagraliśmy dobre spotkanie, zdobycie 38 bramek to nie lada wyczyn, ale z tyłu nie mieliśmy kontroli. Dormagen zagrał znakomicie i wykorzystał swoje szanse, byli dziś o dwie bramki lepsi.”
Trener Daniel Haase również nie krył niezadowolenia: „Tempo było bardzo wysokie. Zdobycie 38 bramek powinno w normalnych warunkach wystarczyć do zwycięstwa. Nie wyszliśmy dobrze z szatni, zmarnowaliśmy kilka dobrych okazji, dwa rzuty karne oraz rzut na pustą bramkę. Mimo wszystko moja drużyna nie poddała się i walczyła do końca. W końcówce decydowały błędy techniczne. Rozczarowanie jest ogromne.”
Choć wola walki nie podlega dyskusji, to w 2. Bundeslidze sama determinacja nie wystarczy. Po pięciu kolejkach bilans TUSEM to jedno zwycięstwo, jeden remis i trzy porażki. W poprzednim sezonie drużyna długo walczyła o utrzymanie, ostatecznie zajmując 16. miejsce, tuż nad strefą spadkową. Czy i tym razem czeka ją podobna walka?
Szansę na poprawę sytuacji piłkarze ręczni z Essen będą mieli w niedzielnym lokalnym pojedynku dwóch tradycyjnych klubów. Spotkanie z VfL Eintracht Hagen rozpocznie się o godzinie 18:00 w Ischelandhalle. Rywal z dobrym startem sezonu – po pięciu kolejkach ma na koncie trzy zwycięstwa, ostatnio jednak minimalnie przegrał 36:37 z HC Elbflorenz i zremisował 28:28 z liderem tabeli TV Hüttenberg. Do tego doszła wysoka porażka 25:36 w Pucharze Niemiec z TBV Lemgo.
Seria Eintrachtu została więc przerwana, co daje TUSEM Essen szansę, mimo roli outsidera. W niedzielę to jednak Essen musi samodzielnie przejść przez tę próbę.
Źródło: www.nrz.de
