Pierwszy połowa – powtarzający się problem
„Nie wiem, co się dzieje z nami. Po raz kolejny słabo zagraliśmy w pierwszej połowie" – przyznał Dujszebajew w rozmowie z dziennikarzami. „Podobnie było w meczach ze Sportingiem w Lizbonie i Fuechse Berlin w Kielcach. Zrobiliśmy zbyt dużo błędów i straciliśmy zbyt wiele bramek".
Spotkanie w Veszprem miało charakterystyczny przebieg – kielczanie ani razu nie wyszli na prowadzenie, a ostatni remis miał miejsce przy wyniku 5:5. Do przerwy było 15:21 z perspektywy gości, co oznaczało sześciobramkową stratę przed drugą połową.
„22 stracone bramki w ciągu 30 minut to stanowczo za dużo" – ocenił kirgiski trener, nawiązując do wcześniejszego meczu z Fuechse Berlin. W przypadku spotkania z Veszprem było to wprawdzie „tylko" 21 straconych goli, ale i tak za dużo jak na poziom Ligi Mistrzów.
Druga połowa – znak nadziei
Mimo trudnej sytuacji, Dujszebajew docenił walkę swojego zespołu w drugiej połowie. „W drugiej połowie wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Cały czas goniliśmy wynik. Mogę być zadowolony z tego, że chłopaki pokazali charakter i walczyli do końca".
Rzeczywiście, kielczanie stopniowo zmniejszali stratę i w pewnym momencie było już tylko 26:27. „Szkoda, że chociaż nie zremisowaliśmy, bo była szansa na zdobycie punktu w meczu z jednym z głównych faworytów rozgrywek, na dodatek w jego hali" – dodał kirgiski szkoleniowiec.
Trener przyznał również, że było to najlepsze 30 minut jego zespołu w tej edycji Ligi Mistrzów. „Na jedno trafienie udało się dojść jeszcze w samej końcówce do wyniku 33:34", jednak ostatecznie to gospodarze rzucili decydującą bramkę.
Problemy z bramkarzami
Jednym z głównych problemów w meczu była postawa bramkarzy. „Bekir Cordalija nie zaliczył żadnej interwencji, zastąpił więc go Adam Morawski. Po słabszym okresie i on wrócił jednak na ławkę". Dujszebajew wielokrotnie podkreślał, że brakowało kontuzjowanego Klemena Ferlina.
Nie tracą nadziei
Mimo trzech porażek z rzędu, Dujszebajew nie zamierza się poddawać. „Fakt jest taki, że przegraliśmy trzeci mecz z rzędu w tych rozgrywkach. Musimy z tego spotkania wyciągnąć wnioski i walczyć dalej. Za nami dopiero cztery spotkania, nie spuszczamy głów, jeszcze powalczymy".
„Pochwała jednak dla mojej drużyny za to, że walczyła do końca. Doszliśmy rywali nawet na trzy bramki, ale trzeba przyznać, że zwycięstwo było całkowicie zasłużone" – dodał, odnosząc się również do wcześniejszego meczu z Fuechse Berlin.
Powrót Dylana Nahi
Pozytywnym akcentem meczu był powrót Dylana Nahi po operacji barku. „Po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił Dylan Nahi, który latem przeszedł operację barku. Zagrał zarówno w obronie, jak i w ataku. Zdobył jedną bramkę i biorąc pod uwagę tak długą przerwę w grze, do jego występu nie można mieć większych pretensji".
Kluczowy mecz z HBC Nantes
Przed meczem z Veszprem Dujszebajew zapowiadał walkę: „Niezależnie, czy zagra Ferlin, Vlah, Nahi – to obojętne. Będziemy walczyć o dwa punkty". Teraz przed zespołem z Kielc stoi jeszcze trudniejsze zadanie – w środę 16 października podejmą HBC Nantes w meczu, który może zadecydować o ich dalszych losach w Lidze Mistrzów.
„Ale my jesteśmy Industria Kielce i w każdym meczu gramy o zwycięstwo" – podkreślał Dujszebajew przed wyjazdem do Węgier. Teraz te słowa będą musiały przełożyć się na konkretne działania na parkiecie Hali Legionów.
żródło /fot. Handball Planet
