Stefan Kretzschmar w programie "Kretzsche und Schmiso" otwarcie mówił o emocjach związanych z zakończeniem współpracy z Füchse Berlin. Przyznał, że nadal czuje się rozczarowany i emocjonalnie poruszony, a decyzja klubu była dla niego zaskoczeniem. Podkreślił jednak, że wyjaśniła ona, w jakim składzie klub chce funkcjonować w nadchodzących latach i ma przynieść spokój w organizacji.
Kretzschmar zaznaczył, że emocjonalnie trudno mu było przetworzyć decyzję, ponieważ przez pięć lat był zaangażowany w projekt klubu bardzo osobiście i głęboko. Wspomniał, że w ostatnich miesiącach i tygodniach pojawiały się sygnały, iż układ Siewert/Kretzschmar może nie utrzymać się przez kolejne pięć lat.
Najbardziej krytykował jednak moment ogłoszenia decyzji, który uznał za niewłaściwy dla klubu i drużyny. Odnosząc się do relacji z Bobem Hanningiem, dyrektorem zarządzającym klubu, Kretzschmar przyznał, że ich wizje dotyczące struktury i sportowej orientacji klubu były zbyt różne, by dalej efektywnie współpracować. Podkreślił, że choć ich współpraca była wcześniej bardzo udana i wymagała kompromisów, to w ostatnich miesiącach różnice się pogłębiły.
Były dyrektor sportowy opisał trójkę tworzoną przez siebie, trenera Jaron Siewerta i Hanninga jako zespół, w którym każdy wnosił swoje mocne strony. Zauważył jednak, że problem pojawia się, gdy ktoś próbuje działać poza swoimi kompetencjami, co zdaje się być aluzją do Hanninga, choć nie rozwinął tej myśli.
Kretzschmar wyraził także dezaprobatę wobec zwolnienia trenera Siewerta, którego określił jako „Reinickendorfer Fuchs z urodzenia”, podkreślając, że jego rozwój z tą drużyną był niczym historia Kopciuszka – wręcz bajkową opowieścią o klubie piłki ręcznej. Według Kretzschmara, jeżeli ktoś miałby pisać baśń o tym klubie, to byłaby to historia Jaron Siewerta.
Źródło: sportbild.bild.de