Stawka sobotniego starcia w Elblągu była spora. Obie drużyny potrzebowały punktów jak tlenu, a elblążanki miały dodatkową motywację – chęć rewanżu za przegraną z ukraińskim zespołem w pierwszej rundzie rozgrywek.
Wyrównana pierwsza połowa
Od pierwszego gwizdka sędziego tempo było błyskawiczne. Po trafieniu Karyny Kolidiuk na prowadzenie wyszła Galiczanka, ale Wiktoria Tarczyluk błyskawicznie wyrównała, a następnie sama dała Startowi pierwsze prowadzenie. Odpowiedziała Svitlana Havrysh, zdobywając dwie bramki z rzędu dla ukraińskiego zespołu. Przez całą pierwszą kwartę wynik balansował wokół remisu – po piętnastu minutach było 8:8.
Kolejne fragmenty przyniosły sporo chaosu i strat po obu stronach. W dziewiętnastej minucie szybki atak wykończyła Tatsiana Pahrabitskaya, dobra obrona Małgorzaty Ciąćki utrzymała Start w grze, a Karolina Wicik trafiła na prowadzenie. Ukrainki odpowiedziały dwoma golami, wykorzystując między innymi pustą bramkę. Do szatni zespoły schodziły przy nieznacznej przewadze gości – 16:17.
Goście budują przewagę, Start odpowiada serią
Początek drugiej połowy należał do Galiczanki. Lwowianki wykorzystały błędy gospodyń i po trafieniu Kateryny Kozak w trzydziestej piątej minucie prowadziły już różnicą czterech bramek. Wydawało się, że Start może się załamać, ale elblążanki pokazały charakter. Skrzydłowe zaczęły redukować straty, a w bramce wyrastała Oliwia Suliga, której interwencje przywracały nadzieję. Po drugiej stronie boiska również dobrze spisywała się Anzhelika Hrabchak.
Kluczowy moment spotkania nadszedł między czterdziestą siódmą a pięćdziesiątą pierwszą minutą. Gospodynie zdobyły wtedy cztery bramki z rzędu i po raz kolejny wyszły na prowadzenie – 25:24! Galiczanka próbowała odpowiedzieć, lecz Start skutecznie wykorzystywał przewagę liczebną. Po kolejnym trafieniu Poliny Masalovej było już 30:27 dla gospodyń.
Końcówka pełna emocji
Elblążanki nie zamierzały oddać zwycięstwa. Grały bramka za bramkę, utrzymując korzystny wynik, a w pięćdziesiątej siódmej minucie odskakiwały na cztery gole – 34:30. Ukrainki rzuciły się do desperackiej pogoni. Przy podwójnej przewadze liczebnej miały doskonałą szansę na wyrównanie, ale na drodze stanęła im fenomenalna Suliga. Bramkarka Startu broniła jak w transie, a ostatecznie jej zespół wygrał 34:33.
Końcowa syrena wywołała eksplozję radości na trybunach Agrykola. Start Elbląg udowodnił, że potrafi wygrywać trudne mecze, a Oliwia Suliga zasłużenie odebrała nagrodę dla MVP spotkania.
Energa Start Elbląg – HC Galiczanka Lwów 34:33 (16:17)
Energa Start: Ciąćka, Suliga, Pentek – Zych 8, Wicik 7, Tarczyluk 5, Grabińska 4, Masalova 4, Pahrabitskaya 3, Chwojnicka 2, Szczepaniak 1.
Galiczanka: Poliak, Hrabchak – Havrysh 12, Kozak 6, Dmytryshyn 5, Markevych 4, Diachenko 2, Tkach 2.
Źródło: superligakobiet.pl
