Derby wschodnie pomiędzy SC DHfK Leipzig a SC Magdeburg od lat dostarczały wielu emocji, jednak niedzielne spotkanie okazało się jednostronną rywalizacją, która nie napawa optymizmem fanów zespołu z Lipska.
Pomimo widocznego zaangażowania i walki, piłkarze ręczni SC DHfK nie dysponowali ani skutecznością w ataku, ani odpowiednią organizacją obrony, co uniemożliwiło im stawienie realnego oporu mistrzowi Ligi Mistrzów. Na trybunach obecnych było 6000 widzów, którzy zobaczyli porażkę swojego zespołu 23:36 (13:19).
Statystyki przed meczem mogły sugerować wyrównaną rywalizację, gdyż z 20 wcześniejszych spotkań Sachsen zdobyli aż osiem punktów, w tym pięć zwycięstw. Jednak bieżąca forma ligowa obu drużyn zdecydowanie faworyzowała SC Magdeburg, jedyny zespół w lidze bez porażki, podczas gdy SC DHfK nie odniósł jeszcze zwycięstwa. Różnicę tę dało się zauważyć już po dwunastu minutach gry.
Przed rozpoczęciem meczu zła wiadomość dotknęła gospodarzy – kapitan zespołu, Lukas Binder, nie mógł zagrać z powodu naderwania mięśnia łydki i musiał obserwować spotkanie z trybun. W jego miejsce wystąpili Tom Koschek oraz Nils Greilich. Brakowało również Adama Lönna oraz Moritza Preussa, co wymusiło sięgnięcie po wsparcie w postaci Tim Hertzfelda z Dessau.
Leipzigerzy przez pierwsze osiem minut utrzymywali się tylko na jeden gol straty, prowadząc nawet 1:0, ale później goście zdobyli przewagę 9:4 w ciągu czterech minut. Pomimo kilku udanych interwencji bramkarza Domenico Ebnera i ograniczenia liczby błędów technicznych, gospodarze nie byli w stanie odwrócić losów pierwszej połowy, która zakończyła się wynikiem 13:19.
W drugiej części meczu drużyna SC Magdeburg zaprezentowała pełnię swoich umiejętności, podczas gdy gracze SC DHfK zdobyli zaledwie dwa gole w ciągu dwunastu minut, co pozwoliło rywalom zwiększyć przewagę do 15:29. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 23:36, co stawia pod znakiem zapytania perspektywy poprawy formy zespołu z Lipska w najbliższych meczach.
Źródło: www.lvz.de
