Na dzień 19 października SC DHfK Leipzig znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli Handball-Bundesligi z wynikiem 1:7 punktów, co jest efektem słabego startu sezonu. W ciągu miesiąca drużyna trenera Raula Alonso zmierzy się kolejno z pięcioma zespołami z czołówki: Kiel, Mannheim, Flensburg, Melsungen i Magdeburg. Prawdopodobne jest, że w tych spotkaniach nie uda się zdobyć punktów, lecz nie oznacza to powodu do paniki.
Spotkania z tymi przeciwnikami należy traktować jako dodatkową trudność, a ewentualne zwycięstwa byłyby dodatkowym atutem w końcowym rozrachunku sezonu. W normalnych okolicznościach, przy lepszym początku rozgrywek i innym układzie meczów, nikt nie oczekiwałby od drużyny SC DHfK wygranej przeciwko takim rywalom jak THW Kiel czy SCM Mannheim, ani nie krytykowałby jej w przypadku porażek.
Trener Raul Alonso potrzebuje jeszcze czasu na odpowiednie ustawienie zespołu. W ostatnich czterech meczach drużyna pokazywała coraz lepszą formę i robiła postępy. Ten pozytywny trend powinien być kontynuowany w nadchodzących meczach z najlepszymi zespołami, aby jak najlepiej walczyć, uczyć się na porażkach i zdobywać doświadczenie.
Prawdziwe znaczenie dla SC DHfK Leipzig będą miały jednak spotkania rozpoczynające się od 20 października, kiedy to drużyna zmierzy się z rywalami takimi jak BHC, Minden, Stuttgart, HSV czy Erlangen. To właśnie te mecze będą decydować o utrzymaniu się w lidze i oddaleniu zagrożenia spadkiem przed rundą rewanżową.
Jeśli w trakcie serii meczów z czołowymi drużynami uda się zdobyć niespodziewane zwycięstwo, będzie to duży sukces. Jednak brak takich sukcesów nie powinien wywoływać paniki wśród kibiców ani działaczy zespołu.
Źródło: www.torgauerzeitung.de
