W sobotę Nacka HK pewnie pokonało Arbrå HK 31:22 w meczu pierwszej dywizji północnej. Sam wynik nie byłby niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że w bramce gości stanęła Rebecca Nilsson – kapitan elitarnej Skuru IK, która od kilku dni nie trenuje i nie gra z macierzystym zespołem.
Gra w klubie partnerskim
"Ponieważ nie strajkuję, uwielbiam grać w piłkę ręczną i jestem dostępna do gry w klubie, obecnie występuję w Nacka HK. To uzgodnione rozwiązanie do momentu, gdy zagrożenia związane ze środowiskiem pracy zostaną załatwione" – napisała Nilsson w wiadomości SMS do portalu Handbollskanalen.
Doświadczona bramkarka dodała: "Jak wcześniej mówiłam, moją absolutną ambicją jest ponownie grać w damskim zespole Skuru, gdy warunki będą odpowiednie".
Konflikt trwa
Kilka dni temu Nilsson ogłosiła, że zaprzestaje treningów i meczów ze Skuru IK z powodu problemów z atmosferą pracy. W oficjalnym oświadczeniu bramkarka podkreśliła, że wielokrotnie zgłaszała swoje obawy wewnątrz klubu, ale nie doczekała się poprawy sytuacji.
"Dla mnie kluczowe jest, aby środowisko pracy było bezpieczne i pełne szacunku. Wielokrotnie zgłaszałam swoje obawy wewnętrznie. Ze względu na brak poprawy atmosfery pracy – zarówno w moim przypadku, jak i w szerszym kontekście – zdecydowałam się wstrzymać z grą i treningami, dopóki zagrożenia nie zostaną załatwione. Nie traktuję tego lekko, ale jako sportowiec elitarny jestem także pracownikiem. Chodzi o odpowiedzialność za własne zdrowie i obronę zasad dotyczących bezpieczeństwa i szacunku" – tłumaczyła.
Klub milczy
Ani Nilsson, ani przedstawiciele Skuru IK nie chcą ujawniać szczegółów konfliktu. Prezes Jonas Johansson i główny trener Magnus Oscarsson Söder odmówili udzielenia odpowiedzi na pytania mediów dotyczące sytuacji w klubie.
Fakt, że Nilsson zdecydowała się grać dla Nacka HK – klubu partnerskiego Skuru występującego na niższym szczeblu rozgrywkowym – tylko podsyca spekulacje. Czy problem dotyczy wyłącznie elitarnego zespołu? Na to pytanie wciąż brakuje odpowiedzi.
Źródło: handbollskanalen.se
