Jako piłkarz ręczny Raul Gonzalez zdobył dwa srebrne medale mistrzostw Europy – w 1996 i 1998 roku. Jako trener poprowadził Macedonię Północną do 11. miejsca na EHF EURO 2018. Teraz Hiszpan wraca na wielką scenę z Serbią, a EHF EURO 2026 będzie jego pierwszym dużym turniejem w nowej roli – po siedmiu latach pracy w czołowym francuskim klubie Paris Saint-Germain.
Od zawodnika do trenera mistrzów Europy
Po zakończeniu kariery zawodniczej w 2005 roku Gonzalez szybko przeszedł do pracy szkoleniowej. Zaczynał jako asystent mistrza Talanta Dujszebajewa w BM Ciudad Real, a później w Atlético Madryt. W 2014 roku objął pierwszą dużą posadę głównego trenera w HC Vardar, prowadząc macedońskich mistrzów do ich pierwszego trofeum Ligi Mistrzów EHF w 2017 roku. Rok później przeszedł do PSG. Równolegle, od marca 2017 do lutego 2019, był selekcjonerem Macedonii Północnej.
Po zakończeniu kontraktu z PSG w 2025 roku Gonzalez podpisał trzyletnią umowę na stanowisko selekcjonera męskiej reprezentacji Serbii. Na EHF EURO 2026 jego drużyna trafiła do wymagającej grupy, w której zmierzy się z Hiszpanią, Niemcami i Austrią.
„Znam ich mentalność i język"
– Jak doszło do tego, że został pan selekcjonerem Serbii?
– W poprzednich dekadach tylko rodzimi trenerzy prowadzili tę reprezentację, ale mentalność się bardzo zmieniła. To, że Hiszpan trenuje serbską kadrę, nie jest już czymś szczególnym. Mam przewagę: znam ich język z czasów w Vardarze i rozumiem mentalność ludzi.
– Patrząc na serbski sport, czy piłka ręczna jest trzecia po piłce nożnej i koszykówce?
– Trudno powiedzieć. Myślę, że walczymy o tę pozycję z piłką wodną i siatkówką. Oczywiście jest Novak Djokovic jako bohater narodowy. Ale zdecydowanie piłka ręczna ma dobrą pozycję wśród sportów zespołowych. Wszystko zależy od sukcesów reprezentacji.
Klub to coś zupełnie innego niż kadra
– Jako osoba znająca obie strony – jaka jest główna różnica między prowadzeniem klubu a kadrą narodową?
– Wszystko! Nie można porównać tych dwóch ról. Na poziomie klubowym widzisz zawodników codziennie, dziesięć miesięcy w roku. Możesz zmieniać skład co tydzień, podpisujesz nowych graczy, rozwijasz zawodników. Jako selekcjoner masz absolutnie ograniczony czas, skupiasz się tylko na jednym turnieju w styczniu i nigdy nie wiesz, którzy zawodnicy będą w formie, gdy przyjdzie co do czego. Musisz też liczyć na wiele rzeczy ze strony klubów.
Przygotowania do trudnej grupy
– W wstępnej kadrze Serbii widać mieszankę talentu i doświadczenia. Jak będzie wyglądał pana finalny skład na EHF EURO 2026?
– Jak zwykle dowiesz się tego w ostatniej chwili – którzy zawodnicy są zdrowi, którzy kontuzjowani. Nie mogę jeszcze zdradzić zbyt wiele o składzie na EURO. Mamy wielu zawodników z zagranicy, wielu utalentowanych grających w serbskich klubach. Zobaczymy.
– Serbia zmierzy się w fazie wstępnej z Hiszpanią, Niemcami i Austrią. Jak pan ocenia swoje szanse?
– Szczerze mówiąc, skupiamy się tylko na pierwszym meczu z Hiszpanią. To jest to, do czego się przygotowujemy, potem zobaczymy. Wiem jedno – motywacja w naszej drużynie jest ogromna. Nie możemy zmienić losowania, jest jak jest. Austria poprawiła się dzięki wielu zawodnikom z niemieckiej ligi. Bylibyśmy niezwykle szczęśliwi, gdybyśmy awansowali do rundy głównej, ale nie myślę jeszcze tak daleko.
– W swojej grupie zmierzy się pan z byłą reprezentacją i dwoma hiszpańskimi trenerami – Jordim Riberą i Ikerem Romero. To coś szczególnego?
– Kiedy jesteś w piłce ręcznej od dawna, zawsze spotykasz zawodników i trenerów, których dobrze znasz, z którymi grałeś. To staje się normalne. A ponieważ wielu hiszpańskich szkoleniowców pracuje na całym świecie, rywalizujesz z nimi dość często.
Źródło: eurohandball.com
