Ostatni raz jeden z polskich gigantów – Orlen Wisła Płock – uległ w lidze w inauguracyjnym meczu sezonu 2020/21, gdy niespodziewanie przegrał z Pogonią Szczecin (24:26). Od tamtego czasu zarówno płocczanie, jak i drużyna z Kielc tracą punkty wyłącznie w bezpośrednich starciach, a sytuacja ta nie zapowiada się na zmianę. Szczególnie że wymienione zespoły często osiągają zwycięstwa bez konieczności forsowania tempa.
Błyskawiczny start gospodarzy
W siedemnastej kolejce Superligi aktualni mistrzowie kraju podejmowali na własnym parkiecie MMTS Kwidzyn jako wyraźni faworyci konfrontacji. Początek spotkania nie pozostawiał złudzeń – seria sześciu trafień bez odpowiedzi (6:0) definitywnie określiła układ sił. Przyjezdni zdołali jednak zareagować i znacząco zmniejszyć dystans do wyniku 7:9. Wtedy jednak gospodarze ponownie przyspieszyli, zdobywając cztery kolejne bramki i ustalając rezultat na 13:7. Do zakończenia pierwszej połowy Wisła wypracowała sobie komfortową osmiobramkową przewagę – 20:12.
Przewaga utrzymana do końca
Po przerwie miejscowi nadal dyktowali warunki gry. W pewnej fazie meczu różnica wzrosła do dwunastu goli (28:16). Płocczanie nie zdecydowali się jednak na dalsze powiększanie wyniku. Kwidzynianie nieco poprawili swoją pozycję w końcówce, ale nie uchronili się przed dwucyfrową stratą. Ostateczny wynik 38:28 dla gospodarzy nie był jednak wynikiem kompromitującym dla gości.
Orlen Wisła Płock - Energa Bank PBS MMTS Kwidzyn 38:28
Wisła: Alilović, Bergerud - Daszek 6, Szostak 3, Szyszko 5, Serdio 5, Susnja, Samoila 3, Richardson 2, Fazekas 5, Dawydzik 2, Mihić 1, Ilić 3, Szita 3. Kary: 4 min.
MMTS: Zakreta, Chruściel - Kostro 5, Pilitowski K. 4, Pilitowski M. 4, Milicević 3, Czarnecki 3, Lewczyk 3, Malczak 2, Skierka 1, Potoczny 1, Landzwojczak 1, Mucha 1, Łazarczyk, Bekisz. Kary: 4 min.
Źródło: sportowefakty.wp.pl