Hit kolejki w Gnieźnie
Spotkanie pomiędzy czwartą a drugą ekipą ligowej tabeli z pewnością zasługiwało na miano hitu 11. kolejki. Obie formacje mają w obecnych rozgrywkach poważne ambicje medalowe. Szczególnie zespół z Piotrkowa Trybunalskiego liczy na pierwszy krążek od szesnastu lat i ma realną szansę na zrealizowanie tego zamierzenia. Przed wyjazdem do Gniezna drużyna Horatiu Pascy mogła pochwalić się siedmioma triumfami z rzędu, a jedyną porażkę zanotowała z lublińskimi obrończyniami tytułu. Gospodynie natomiast nie miały w zwyczaju ulegać na własnym parkiecie.
Dominacja gospodarzy w pierwszej połowie
Początek spotkania przyniósł ogromną niespodziankę, gdyż ekipa z Gniezna od samego startu narzuciła swoje warunki gry. W dziewiątej minucie na tablicy widniał rezultat 6:3 dla MKS-u, który niebawem powiększył przewagę do 9:4. W dwudziestej drugiej minucie różnica osiągnęła już siedem bramek - 13:6. Tak jednostronny przebieg zaskakiwał, ponieważ przewidywano wyrównane widowisko.
Przyczyną takiego stanu rzeczy była wyjątkowo słaba postawa gości, którzy nie funkcjonowali w żadnym elemencie tak, jak przyzwyczaili w obecnym sezonie. Defensywa przypominała dziurawy ser szwajcarski, natomiast w ataku popełniono dramatyczną liczbę pomyłek - w ciągu trzydziestu minut aż dwanaście strat. Rezultat do przerwy 19:12 dla gospodarzy był w pełni uzasadniony. Żaneta Lipok po trzydziestu minutach zdobyła już siedem trafień.
Przełomowy początek drugiej części
Po zmianie stron to MKS Gniezno zaczął popełniać błędy podobne do tych, które w pierwszej połowie nękały Piotrcovię. Jednocześnie drużyna gości wreszcie zagrała na właściwym dla siebie poziomie. Efekt był natychmiastowy - w trzydziestej czwartej minucie wynik brzmiał 19:16, a wkrótce potem 20:19. Ten nagły zwrot akcji podziałał mobilizująco na gospodarzy, którzy po niemrawych pierwszych minutach drugiej połowy wrócili do skutecznej gry. Ostatni kwadrans rozpoczynali z czterobramkową zaliczką i większym spokojem.
Finał bez szans dla gości
Piotrcovia nie zdołała ponownie zbliżyć się do rywalek. Miejscami wyglądało, jakby zawodniczki z Piotrkowa Trybunalskiego nie wierzyły w możliwość odwrócenia losów pojedynku. Pojedyncze akcje Romany Roszak czy Marceliny Polańskiej okazały się niewystarczające. MKS prezentował się jako zdecydowanie bardziej kompletna formacja i ostatecznie zwyciężył 35:28.
Enea MKS Gniezno - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 35:28 (19:12)
Źródło: sportowefakty.wp.pl