Godzinę przed rozpoczęciem meczu Polska – Austria, który zakończył udział obu drużyn w mistrzostwach świata, Argentyna po dramatycznej końcówce pokonała Tunezję 30:29, mimo że chwilę wcześniej przegrywała dwoma bramkami. Ten wynik oznaczał, że polski zespół nie mógł sobie pozwolić na minimalną porażkę, jeśli chciał utrzymać trzecie miejsce w grupie III oraz 11. miejsce w klasyfikacji końcowej mistrzostw świata, co było celem drużyny na ten turniej.
Trener Arne Senstad podkreślił, że biało-czerwone musiały co najmniej zremisować, a do tego potrzebna była lepsza gra niż w drugiej połowie meczu z Francją czy w całym spotkaniu z Holandią. Austriaczki nie dysponowały tak wysokim poziomem czy gwiazdami, lecz forma polskiej drużyny pozostawała niepewna.
Spotkanie rozpoczęło się od nieco słabszej gry Polek w obronie, co Austriaczki wykorzystywały, zdobywając gole z drugiej linii. W ataku pierwsza akcja polska trwała ponad minutę, a w kolejnej doszło do straty piłki. Senstad zdecydował się na ustawienie tercetu z Moniką Kobylińską, Karoliną Kochaniak i Katarzyną Cygan w drugiej linii. Cygan, choć nie dysponowała silnym rzutem z dystansu, była bardziej dynamiczna i szybsza niż Paulina Uścinowicz, co miało pomóc przeciwko Austriaczkom.
Jednak po karze dwóch minut dla Cygan gra Polek się załamała – z prowadzenia 4:3 zrobiło się 4:6, co zmusiło trenera do przerwy na żądanie. Duże problemy sprawiała polskim bramkarkom Lena Ivančok, która obroniła m.in. rzut i dobitkę Kobylińskiej. Po początkowych trudnościach Polki zdołały wyrównać na 5:8, dzięki agresywniejszej obronie i szybkich kontrach Darii Michalak oraz Magdy Balsam.
Gra Senstada nie była jednak w pełni stabilna, choć Barbara Zima w kluczowych momentach obroniła rzut karny oraz skutecznie rozpoczęła kontratak. Pomimo błędów obrotowych, które marnowały dogodne sytuacje, Austriaczki utrzymywały minimalne prowadzenie, które miejscami wzrosło nawet do trzech bramek. Karolina Kochaniak ratowała sytuację swoimi indywidualnymi wejściami. Po pierwszej połowie wynik wynosił 17:18, co było lepszym rezultatem niż gra Polek, które miały zaledwie 60% skuteczności z czystych pozycji, podczas gdy Austria – aż 91%.
Po przerwie Polki zaczęły prezentować się lepiej, walcząc w obronie i poprawiając skuteczność. W 35. minucie Daria Michalak zdobyła pierwszą bramkę dającą prowadzenie 25:24, po czym bramkarka Paulina Wdowiak skutecznie broniła, m.in. przed skrzydłową Austrii Philomeną Egger. Od remisu 25:25 podopieczne Senstada objęły zdecydowaną dominację, zdobywając trzy gole z rzędu, a po karze Pauliny Uścinowicz wytrzymały dwie minuty w osłabieniu i dołożyły kolejne trzy trafienia, wychodząc na prowadzenie 31:25.
Kluczową rolę odgrywała Monika Kobylińska, która zdobywała gole z drugiej linii, a brak skuteczności kołowych nie miał wpływu na wynik. Ostatnie dziesięć minut meczu było formalnością, a Polki triumfowały 35:30, kończąc rywalizację w grupie na trzecim miejscu oraz całe mistrzostwa świata na 11. pozycji. Choć nie nastąpił przełom w grze zespołu Senstada, udało się zrealizować zaplanowany cel.
Źródło: sport.interia.pl

