Dominacja Francji przerwana po 14 latach
Francuzki, które dwa lata wcześniej sięgnęły po tytuł mistrzyń świata, a następnie zdobyły olimpijskie srebro, przez lata tworzyły duet dominujących ekip wraz z Norweżkami. Obie reprezentacje górowały nad rywalkami, choć czasem Dania czy Szwecja potrafiły zabłysnąć. Ostatnia porażka Francji z Niemkami miała miejsce aż 14 lat temu - od tamtej pory "Trójkolorowe" odniosły 11 zwycięstw z rzędu w bezpośrednich starciach.
Na turnieju w Holandii Francja zanotowała tylko jedną porażkę - z gospodarzami - co sprawiło, że w ćwierćfinale trafiła na niepokonaną Danię. Ekipa Sebastiena Gardillou nie pozostawiła jej jednak złudzeń, uciekając już w pierwszej połowie i kontrolując mecz od początku do końca.
Niemki w kosmicznym wydaniu
Reprezentacja Niemiec dotarła do półfinału, wygrywając wszystkie spotkania i perfekcyjnie wykorzystując grę we własnym kraju. Półfinał w rotterdamskiej Ahoy Arenie był pierwszym meczem poza granicami dla tej odmłodzonej, pozbawionej pięciu gwiazd drużyny. Mimo statusu faworyta przypisanego Francji, to Niemki zaskoczyły poziomem swojej gry.
Defensywa gospodarek turnieju, która i tak należała do najlepszych w całych mistrzostwach, osiągnęła zupełnie inny wymiar. Od pierwszych minut Francuzki miały ogromne trudności w ataku pozycyjnym. Jedynie Lena Grandveau potrafiła tworzyć przewagę, podczas gdy dobrze pilnowana Pauletta Foppa na kole nie mogła rozwinąć skrzydeł.
Filter i Döll kluczem do sukcesu
Po wyrównanej pierwszej dziesiątce spotkanie zmieniło oblicze dzięki bramkarce Katharinie Filter. Najpierw obroniła rzut Grandveau, a zaraz potem interweniowała przy próbie Lucie Granier ze skrzydła. Niemki objęły prowadzenie 5:4 i zaczęły systematycznie powiększać przewagę.
W ofensywie błyszczała 37-letnia Antje Döll, która wykazała się kapitaną skutecznością i żelaznymi nerwami przy rzutach karnych. Wsparcie zapewniały jej Viola Leuchter i Emily Vogel z drugiej linii. W 14. minucie rezultat pokazywał już 8:5, a dwie minuty później 10:6 dla Niemek. Zdesperowany trener Gardillou poprosił wówczas o przerwę.
Krótkotrwałe ożywienie Francuzek
Przez kilka kolejnych minut mistrzynie świata poprawiły swoją grę obronną, przechodząc na ustawienie 5+1 z wysuniętą Orlane Kanor. Rezerwowa bramkarka Floriane Andre również wniosła swój wkład, a strata stopniała do jednego trafienia - 11:10. Zawodniczki trenera Markusa Gaugischa szybko jednak odzyskały kontrolę i pierwszą połowę zakończyły z trzybramkową przewagą 15:12.
Rozbicie mentalne faworytek
Druga połowa nie przyniosła radykalnej zmiany, której potrzebowała Francja. Olbrzymie problemy w ataku i błędy prowadziły do kontr przeciwniczek. Już w pierwszej akcji Sarah Bouktit popełniła błąd kroków, a Niemki natychmiast zwiększyły przewagę do czterech bramek. W 36. minucie Gardillou ponownie zażądał czasu, ale jego zespół nadal się gubił.
Nerwy puszczały po obu stronach. Tamara Horacek zachowywała się brzydko, symulując faule i uderzając rywalki. Onacia Ondono otrzymała czerwoną kartkę za trafienie w twarz Nieke Kühne. Gdy Döll zdobyła swoją ósmą bramkę, tablica wyników pokazywała 23:18 dla Niemek. Francja była mentalnie rozbita i nie mogła już zagrozić rywalkom.
Historyczny sukces Niemiec
Końcowy wynik 29:23 oznaczał awans reprezentacji Niemiec do finału mistrzostw świata. W historii nigdy nie stanęły na olimpijskim podium, a w mistrzostwach świata tylko raz zagrały o złoto - w 1993 roku w Norwegii. W niedzielę zmierzą się o tytuł z Norwegią lub Holandią, dokonując rzeczy wielkiej.
Źródło: sport.interia.pl

