Polskie zawodniczki napotkały trudności w ofensywie, ponieważ przeciwniczki stosowały bardzo wysoki pressing. Zamiast rozgrywać piłkę zespołowo i rozbijać obronę podaniami, Polki często decydowały się na indywidualne akcje, na co zwracał uwagę trener Arne Senstad. Również w defensywie brakowało efektywnej współpracy między zawodniczkami.
Wśród Polek pozytywnie wyróżniały się Karolina Kochaniak i Katarzyna Cygan, które zdobywały bramki w trudnych sytuacjach, lecz ich wysiłki nie wystarczyły, by zagrozić Holenderkom, które systematycznie powiększały przewagę.
Po przerwie dało się zauważyć chwilową poprawę, gdy ofensywa rywalek się zacięła. W dużej mierze pomogła w tym zmiana bramkarki, gdy Barbara Zima zastąpiła Adriannę Płaczek. Zima skutecznie broniła rzuty ze skrzydeł i drugiej linii, a jej koleżanki przechwyciły kilka podań przeciwniczek.
Mimo tego nie udało się znacząco zmniejszyć dystansu, gdyż po drugiej stronie boiska znakomicie spisywała się Yara ten Holte. Kilka minut przed końcem było jasne, że Holenderki utrzymają prowadzenie, co wywołało radość wśród licznie zgromadzonych kibiców.
Polkom nie można odmówić ambicji, determinacji ani wysokich umiejętności indywidualnych, które pokazały w kilku akcjach, jednak to nie wystarczyło, aby walczyć o medale mistrzostw świata.
Źródło: sport.rp.pl
