Początek spotkania należał do Sanji Radosavljević, która otworzyła wynik, pokonując Marię Pentek. Elblążanki szybko odpowiedziały, chwilowo przejmując inicjatywę, ale już w ósmej minucie prowadzenie wróciło do przyjezdnych (5:6). Od tego momentu zespół prowadzony przez Pawła Tetelewskiego zaczął konsekwentnie budować przewagę.
Dominacja lublinian w pierwszej połowie
Po dziesięciu minutach gry biało-zielone prowadziły już trzema bramkami. Kwadrans gry przyniósł jeszcze wyraźniejszą różnicę – 14:8 dla gości. W ofensywie MKS-u błyszczały wówczas Aleksandra Rosiak, Sylwia Matuszczyk i Maria O'Mullony, które zdobyły po trzy trafienia każda. Chwilę później trzeciego gola dołożyła również Radosavljević.
W 20. minucie Paulina Wdowiak popisała się obronioną "siódemką" w wykonaniu Joanny Kozłowskiej. Moments później na parkiecie doszło do niepokojącej sytuacji – po zderzeniu z Pauliną Kuźmińską na parkiet upadła O'Mullony. Na szczęście obie szczypiornistki opuściły boisko bez większej pomocy medycznej.
Po wznowieniu gry Matuszczyk udowodniła, że forma po kontuzji wróciła, zdobywając czwartą bramkę i ustalając wynik na 18:10. Dwudziestego gola dla MKS-u dołożyła z dystansu Magda Więckowska. W kolejnych minutach tempo nieco spadło – jedynie Klaudia Grabińska trafiała dwukrotnie z rzutów karnych. Trener gospodarń Magdalena Stanulewicz wzięła czas w 27. minucie, gdy jej zespół przegrywał 14:20, ale do przerwy elblążankom udało się zmniejszyć stratę do pięciu bramek (16:21).
Gospodynie nie poddają się po zmianie stron
Druga połowa rozpoczęła się od utrzymania pięciobramkowego dystansu. Oliwia Suliga między słupkami dodawała otuchy gospodyniom, ale także Wdowiak po drugiej stronie parkietu prezentowała się znakomicie. Przez pierwszych dziesięć minut obie drużyny zaliczyły zaledwie po cztery trafienia – tempo wyraźnie osłabło.
Start Elbląg punktował głównie z rzutów karnych, które egzekwowała Karolina Wicik. W pewnym momencie przewaga wicemistrzyń Polski stopniała do zaledwie trzech goli. Odpowiedź przyjezdnych przyszła za sprawą Wiktorii Gliwińskiej, która dwoma kolejnymi trafieniami przywróciła bezpieczniejszy, pięciobramkowy bufor.
Nerwowa końcówka i pewne zwycięstwo
Gospodynie nie zamierzały się poddawać, a Lublin zaczął mieć coraz większe kłopoty z przełamaniem defensywy rywalek. Ostatnie dziesięć minut biało-zielone rozpoczęły w osłabieniu i z przewagą zaledwie dwóch bramek (27:25). Sytuacja wyglądała nerwowo, ale do kontaktu punktowego nie doszło.
Kluczową postacią końcówki okazała się Maria O'Mullony, która udowodniła, że wcześniejsze zderzenie nie przyniosło żadnych konsekwencji. W 57. minucie irlandzka rozgrywająca zaliczyła już ósmą bramkę w meczu. Lublinianki odzyskały kontrolę nad przebiegiem spotkania, a na trzy i pół minuty przed końcem prowadziły już komfortowo 33:27. Wynik nie uległ większym zmianom – PGE MKS El-Volt Lublin pewnie zwyciężył 35:29.
Energa Start Elbląg – PGE MKS El-Volt Lublin 29:35 (16:21)
Start: Pentek, Suliga, Ciąćka – Zych 7, Wicik 8, Grabińska 4, Szczepaniak 2, Kozłowska 1, Masalova 3, Tarczyluk 1, Pahrabitskaya 3, Kuźmińska, Dworniczuk. Kary: 4 min.
MKS: Martins, Wdowiak – Matuszczyk 4, O'Mullony 8, Rosiak 5, Radosavljević 4, Górna 5, Lima 2, Szynkaruk 3, M. Więckowska 1, Gliwińska 2, Tomczyk, D. Więckowska, Owczaruk, Planeta. Kary: 10 min.
Źródło: superligakobiet.pl
