Przez lata Železničar z Inđiji był przykładem tego, jak klub może równocześnie odnosić sukcesy sportowe i rozwijać młode talenty. To właśnie tutaj zdobywano mistrzostwo Serbii i Superpuchar kraju. Dziś ten model legł w gruzach - zespół kobiecy praktycznie przestał istnieć w dotychczasowej formie, dzieląc los innych serbskich klubów, które z mapy piłki ręcznej zniknęły niemal z dnia na dzień.
Masowy exodus z Inđiji
Drużynę, którą przez osiem i pół roku prowadził Vlada Šimičić, opuściła większość zawodniczek, a sam szkoleniowiec także zdecydował się odejść. W ostatnich dniach 2024 roku klub pożegnała między innymi 18-letnia Milica Otašević, która przeniosła się do Boru. Nataša Ćetković zasilił szeregi Naisy, a Una Obrenović - po powrocie do zdrowia po operacji kolana - dołączy do Rumy, największego pozytywnego zaskoczenia pierwszej części sezonu.
Warto zauważyć, że do Rumy już wcześniej, latem ubiegłego roku, przeniosła się część zespołu z Inđiji, co zwiastowało nadchodzące problemy.
Doświadczone zawodniczki szukają nowych wyzwań
Kadrowiczka reprezentacji Serbii, Bojana Milić, zdecydowała się na transfer do Izraela. Za granicę wyjechały też prawe rozgrywające Dušana Kovačić oraz Milica Lovrić, które będą kontynuować kariery zawodowe poza Serbią.
Železničar pierwszą część sezonu zakończył na ósmym miejscu w tabeli z zaledwie siedmioma punktami na koncie - wynik dramatycznie odbiegający od ambicji klubu, który jeszcze niedawno sięgał po krajowe trofea.
Co poszło nie tak?
Przyczyny upadku są złożone: zmiana w zarządzie klubu, chroniczne problemy finansowe i brak wsparcia ze strony kierownictwa zniszczyły fundament, który budowano latami. To kolejny przykład w serbskiej piłce ręcznej, gdzie brak stabilności organizacyjnej i finansowej przekreśla wysiłek wielu lat pracy.
Źródło: balkan-handball.com
