Sezon rozpoczął się dla HSC Suhr Aarau od intensywnego spotkania z GC Amicitia Zürich na własnym parkiecie w Aarauer Schachen. Obie drużyny spotkały się ponownie po emocjonującej serii play-offów w poprzednim sezonie, gdzie po pięciu meczach to HSC Suhr Aarau zapewnił sobie awans do półfinałów po dramatycznej serii rzutów karnych.
Po odejściu kluczowych zawodników, takich jak Jannis Scheidiger, Joël Willecke i Daniel Parkhomenko, klub z Aarau pozyskał Martina Popovskiego, co miało wzmocnić zespół. Jednak w starciu z GC Amicitia drużyna nie pokazała jeszcze pełni swoich możliwości.
Już w pierwszej połowie HSC Suhr Aarau miał problemy, kończąc ją z dwoma bramkami straty. Szczególnie defensywa miała trudności z szybkim kontratakiem przeciwnika, co skutkowało wieloma lukami wykorzystywanymi przez zespół z Zurychu.
Po przerwie sytuacja nie uległa poprawie. HSC popełniał zbyt wiele błędów technicznych, przez co rzadko dochodził do skutecznych akcji ofensywnych. GC Amicitia konsekwentnie powiększała przewagę, aż do końcowego wyniku 27:36.
Trener Aleksandar Stevic ocenił porażkę jako zbyt wysoką, szczególnie zważywszy na fakt gry przed własną publicznością: „Nie możemy pozwolić sobie na taką przegraną u siebie”. Jego zdaniem defensywa zawiodła, a drużyna nie pokazała poziomu wymaganego w Nationalliga A, aby wygrywać mecze. „Mamy dużo pracy przed sobą” – dodał.
Już w środę zespół czeka kolejne spotkanie z Handball Stäfa, a trener podkreślił konieczność poprawy gry defensywnej i postawy bramkarzy.
Warto zaznaczyć, że w drugiej połowie bramkarz i trener bramkarzy HSC Dragan Marjanac, mimo wcześniejszego zakończenia kariery, pojawił się na boisku, wykorzystując swoją licencję zawodniczą. Obronił nawet rzut karny Bamerta, co na chwilę dało nadzieję na odwrócenie losów meczu.
Źródło: www.luzernerzeitung.ch
