Hans-Lukas Willax, 19-letni rozgrywający z Berchingu, wspomina swój debiut w Bundeslidze jako chwilę niezwykłą. W meczu HC Erlangen przeciwko SC Magdeburg, jednej z najsilniejszych drużyn w lidze i aktualnym mistrzom Ligi Mistrzów, Willax niespodziewanie stanął „glockenfrei am Wurfkreis” – czyli zupełnie sam na pozycji do rzutu.
Przed nim stał jednak Sergey Hernández, hiszpański reprezentant i wybitny bramkarz Magdeburga. „Kiedy on stoi przed tobą, bramka wydaje się naprawdę mała” – mówi Willax, który na co dzień gra w drużynie U23 Erlangen w trzeciej lidze. Mimo to, wypełniona po brzegi arena w Norymberdze, na której zasiadło 5000 widzów, zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Mecz zakończył się sensacyjnym remisem 31:31. Było to tym bardziej zaskakujące, że trener HC Erlangen, Johannes Sellin, nie mógł skorzystać z ośmiu podstawowych zawodników z powodu kontuzji lub choroby i musiał wystawić głównie młodych graczy z własnej akademii.
Dwa dni przed meczem Willax dowiedział się, że zagra przeciwko SC Magdeburg. „Kiedy usłyszałem tę wiadomość, byłem bardzo, bardzo szczęśliwy” – wspomina. Zaraz po tym zorganizował bilety dla swojej rodziny, która tego dnia zasiadła na trybunach, pełna dumy i nerwów.
Przed wejściem na boisko przez tunel, Willax miał jedynie jedną myśl: „Proszę, nie potknąć się, ani nic takiego!”.
Nie potknął się – ani podczas wejścia, ani w trakcie gry, do której został wprowadzony w 17. minucie. Już w swojej drugiej akcji stanął naprzeciwko bramkarza Hernándeza, który dwa dni wcześniej w Lidze Mistrzów obronił 15 rzutów przeciwko Barcelonie. Dla Willaxa, który opuścił rodzinny Berching jako nastolatek, by realizować marzenie o profesjonalnej karierze w Erlangen, był to moment spełnienia marzeń.
Mimo że bramka wydawała się w tamtej chwili bardzo mała, Willax zdecydowanym rzutem nad bramkarzem zdobył prowadzenie 7:5 dla swojego zespołu. „W tym momencie wszystko we mnie eksplodowało, to była czysta sensoryczna eksplozja. I byłem szczęśliwy, że piłka wpadła do siatki” – opisuje swoje emocje.
W swoim debiucie Willax zdobył jeszcze dwie bramki, przyczyniając się do sensacyjnego remisu. Zdecydowanie chce grać więcej w takich warunkach. „Grać przed taką publicznością to po prostu marzenie, chce się więcej” – mówi młody zawodnik. Jednocześnie pozostaje świadomy, że mimo udanego startu jest wciąż młodym i rozwijającym się graczem.
Źródło: www.mittelbayerische.de
