Hala widowiskowo-sportowa w Koszalinie była świadkiem niezwykłych emocji w 12. kolejce ORLEN Superligi. Miejscowe zawodniczki, które przed tygodniem dzielnie stawiały się wicemistrzyniom z Lublina, tym razem doprowadziły do prawdziwego szaleństwa w starciu z piątym zespołem tabeli.
– Czujemy się rewelacyjnie. Jestem dumna z mojego zespołu. Od początku do końca wierzyłyśmy, że możemy wygrać to spotkanie. To są dla nas bardzo ważne trzy punkty. Mam nadzieję, że nas umocnią w tabeli, w głowach i w sercach i będziemy płynąć na tej zwycięskiej fali – nie kryła radości Adrianna Nowicka, rozgrywająca triumfatorek.
Wyrównany początek i przewaga gości
Spotkanie od pierwszych minut zapowiadało się na zaciętą batalię. Koszalinianki błyskawicznie otworzyły wynik, ale podopieczne Herlandera Silvy szybko doprowadziły do remisu 2:2. Początkowa faza meczu obfitowała w częste zmiany prowadzenia, choć to ekipa z Dolnego Śląska – brązowa medalistka poprzedniego sezonu – wydawała się kontrolować przebieg gry.
Po dziesięciu minutach tablicy wskazywała na remis 5:5, ale z biegiem czasu kobierzyczanki zaczęły budować przewagę. Ich solidna defensywa sprawiała spore problemy atakowi gospodyń. W 23. minucie różnica urosła do trzech trafień (12:9), co zmusiło Dmytro Hrebeniuka do wzięcia time-outu. Rozmowa przy ławce nieco uspokoiła sytuację, jednak do przerwy to KPR prowadziło 17:14.
Goście odjeżdżają, gospodarki odpowiadają
Początek drugiej połowy należał do zawodniczek z Kobierzyc. Ich przewaga systematycznie rosła, a w 42. minucie osiągnęła już pięć bramek (20:25). Wszystko wskazywało na to, że wyżej notowane w tabeli gościnie dowieźą ten wynik do końca i spokojnie wrócą z trzema punktami.
Tymczasem podopieczne Hrebeniuka pokazały niesamowity charakter. Stopniowo odrabiały straty, by dziesięć minut przed końcem doprowadzić do remisu 28:28. Moment później koszalinianki po raz pierwszy od dłuższego czasu wyszły na prowadzenie – 29:28. Emocje sięgnęły zenitu.
Finał godny Hollywood
O wyniku decydowały ostatnie sekundy. Zaledwie 19 przed końcowym gwizdkiem tablica pokazywała 32:32, a piłkę do ostatniej akcji posiadały przyjezdne. Wydawało się, że mają wszystko w swoich rękach – wystarczyło jedno celne trafienie i komplet punktów pojechałby na Dolny Śląsk.
Los jednak uśmiechnął się do gospodarek. Po nieudanym ataku Kobierzyc piłka trafiła do Mai Gomy, która nie zawahała się ani sekundy. Bramkarka Piłki Ręcznej Koszalin posłała futbolówkę przez całą długość boiska wprost do pustej bramki rywalek. Spektakularny rzut zamknął spotkanie wynikiem 33:32 i wywołał eksplozję radości w hali.
– W drugiej połowie miałyśmy przewagę trzech, czterech, pięciu bramek i po prostu „wypuściłyśmy" ten mecz. Popełniliśmy za dużo błędów, zbyt wiele było nietrafionych rzutów, zwłaszcza w drugiej części spotkania i rezultat jest taki jaki jest. Widziałyśmy, że tu się ciężko gra, ale nie zwieszamy teraz głów i walczymy dalej – analizowała Anna Mączka z KPR-u.
Najskuteczniejsze zawodniczki
W zespole koszalińskim najlepiej spisały się Elif Sila Aydin (7 bramek) oraz Sara Kovarova (6 trafień). Po cztery gole dołożyły Nicola Żmijewska i Jelena Knezevic. Wśród przyjezdnych wyróżniły się Anna Mączka (7), Ausra Arcisevskaja oraz Wiktoria Kostuch (po 5 bramek).
Piłka Ręczna Koszalin – KPR Gminy Kobierzyce 33:32 (14:17)
Źródło: superligakobiet.pl
