Po inauguracyjnym remisie w lidze z Chambéry (34-34) i ciężkiej porażce w Lidze Mistrzów z Berlinem (34-40), HBC Nantes musi wreszcie zacząć zdobywać punkty. W niedzielę 14 września drużyna podejmie Toulouse, który w zeszłym sezonie zajął 4. miejsce i również będzie chciał się zrehabilitować po porażce 23-32 w Tremblay.
W wywiadzie dla Ouest-France prezes HBC Nantes, Gaël Pelletier, nie krył rozczarowania postawą zespołu, przypominając zawodnikom, co od nich oczekuje. Na pytanie, co jest bardziej przykrym faktem – strata punktu w Chambéry po słabej grze Vanegue i Zammit, czy przyjęcie czterdziestu bramek w podobny sposób od Berlina – odpowiedział, że bardziej boli remis w Chambéry.
„Całkowicie zawiedliśmy, brakowało nam chęci. Byliśmy bliscy klęski, ale na szczęście przeciwnicy trochę się pogubili i udało nam się uratować wynik. To jednak wszystko, czego nie chcemy oglądać u naszej drużyny” – podkreślił Pelletier.
Prezes zaznaczył, że drużyna musi zdać sobie sprawę, że nikt niczego nie podaruje, a jeśli zawodnicy nie wyjdą po to, by zdobywać punkty, to ich nie zdobędą. „To nie jest wcale skomplikowane” – dodał. Wyraził też nadzieję, że ten sygnał ostrzegawczy zmotywuje ekipę do startu z pełnym zaangażowaniem w dalszej części sezonu.
Pelletier ocenił również, że porażka w Lidze Mistrzów nie jest katastrofą, ale utrata punktów w Starlidze może skomplikować sytuację zespołu. W meczu z Berlinem kluczową rolę odegrał zawodnik drużyny przeciwnej, Mathias Gidsel.
Na pytanie o momenty, w których zespół obniżał głowy i notował słabe fragmenty gry, prezes przyznał, że widać było różnicę między zespołem na wysokim poziomie a zespołem aspirującym do tego poziomu.
Źródło: www.ouest-france.fr