We wtorek część drużyn zakończy rywalizację w pierwszej fazie mistrzostw świata piłkarek ręcznych, a inne rozpoczną drugą rundę. Do tej pierwszej grupy należy między innymi reprezentacja Polski, która o godzinie 21 zmierzy się z Francją, broniącą tytułu mistrzyń świata. To właśnie Francuzki są faworytkami tego spotkania. Zarówno Polska, jak i Francja, zapewniły sobie awans do kolejnej fazy już w niedzielę, dlatego jutro przeniosą się do Rotterdamu, gdzie polska drużyna zmierzy się z Austrią, Holandią oraz z lepszym zespołem z dzisiejszego meczu Argentyna–Egipt.
W niedzielę i poniedziałek zakończyły się rozgrywki w niemieckich miastach, gdzie rywalizowały cztery inne grupy. Po trzy najlepsze zespoły z każdej z nich awansowały do rundy głównej, która rozpocznie się w Dortmundzie już dziś. W środę wieczorem może dojść do dramatycznych sytuacji dla głównych faworytek do medali.
W pierwszej fazie turnieju niewiele było wyrównanych i na wysokim poziomie spotkań, które zwykle mają miejsce między europejskimi zespołami. Wyjątkiem była Brazylia, mistrz świata z 2013 roku, choć grała wówczas inna generacja zawodniczek. Cztery lata temu Brazylijki dotarły do ćwierćfinału, a dwa lata temu nie awansowały do najlepszej ósemki.
Brazylia trafiła do grupy z Czechami, Szwecją i Kubą, która była łatwym rywalem. Kluczowe dla awansu były bezpośrednie mecze między trzema pierwszymi drużynami, których wyniki przejdą do drugiego etapu w Dortmundzie, gdzie rywalizować będą m.in. z Norwegią, aktualnym mistrzem olimpijskim.
Szwedki pewnie pokonały Czechy 31:23, natomiast Brazylia miała trudności z tym zespołem. Po przerwie przegrywała 12:17, a w 47. minucie 19:20. W końcówce Brazylijki zagrały znakomicie, zdobywając cztery ostatnie gole i wygrały 28:22, co stanowi ostrzeżenie dla Szwecji.
W poniedziałek w Stuttgarcie, w hali, gdzie Iga Świątek zdobyła dwa tytuły WTA 500, odbył się mecz Brazylii ze Szwecją. Faworytkami były Szwedki, które od lat nie przegrały z Brazylijkami w meczach o stawkę, głównie dzięki bramkarce Johannie Bundsen. Przed przerwą prowadziły 15:11, jednak straciły kontuzjowaną liderkę defensywy Annę Lagerquist. W drugiej połowie Brazylia ponownie zagrała bardzo dobrze. Remis 25:25 był w 52. minucie, ale potem to Brazylijki objęły prowadzenie i wygrały 31:27, mimo braku Patricii Matieli z Zagłębia Lubin, która z powodu kontuzji nie mogła uczestniczyć w turnieju.
Szwedki rozpoczną rywalizację w Dortmundzie z dwoma punktami, podczas gdy Dania i Brazylia mają po cztery. W środę o 20:30 odbędzie się kluczowy mecz między Danią a Szwecją, a porażka Szwedek praktycznie wyeliminuje je z walki o ćwierćfinał, zwłaszcza że Brazylijki nie powinny mieć problemów w spotkaniach z Koreą Południową i Angolą.
Brak awansu Szwecji byłby ich najgorszym wynikiem od dekady i oznaczałby zmianę w czołówce światowej, którą ostatnio tworzyły Norwegia, Dania, Francja i Szwecja.
Johan Flinck w Aftobladet zauważył, że Brazylia nie wygrała z zespołem tej klasy od dziewięciu lat, a teraz to uczyniła. Według niego Szwedki osiągnęły szczyt formy półtora roku temu podczas półfinału igrzysk, gdzie po dogrywce przegrały z Francją i pozostały bez medalu.
Źródło: sport.interia.pl

