BHC kontrolował grę przez pół godziny
Do 44. minuty gospodarze dyktowali warunki gry. W pierwszej połowie błyszczeli Johannes Wasielewski i Nico Schöttle, skutecznie atakujący z dystansu. Doskonale funkcjonowały również rozegrania na obrotowego Arona Seesinga, który sam zdobywał bramki lub wywalczał rzuty karne, które wykorzystywał Noah Beyer.
W defensywie równie solidnie spisywał się bramkarz Christopher Rudeck, którego skuteczność interwencji do przerwy wyniosła 40 procent. BHC walczył z pełnym zaangażowaniem, mimo że zaledwie dwa dni wcześniej musiał stoczyć pugnalijny pucharowy z MT Melsungen. Prowadzenie 15:12 mogło być nawet wyższe, gdyby nie zmarnowane okazje – w tym nawet rzut do pustej bramki.
Kluczowa czerwona kartka w 44. minucie
Po zmianie stron Lemgo ruszyło do odrabiania strat. BHC zaczął popełniać błędy, ale Rudeck nadal trzymał wysoki poziom, broniąc kolejnego rzutu karnego Samuela Zehndera. Po time-oucie Tomas Babak trafił na 18:16, a w przewadze Seesing podwyższył na 19:16. Wydawało się, że gospodarze pokonają trzecią drużynę tabeli.
Wszystko zmieniło się w 44. minucie. BHC zmusił Lemgo do gry biernej, goście rzucili w blok, a odbity piłkę na wysokości środka boiska przejął bramkarz Constantin Möstl. Ruszył w kierunku bramki, skoczył i został sfaulowany przez Gerdasasa Babarskasa. Po upadku Möstl głośno protestował, sędziowie sięgnęli po wideo, a po analizie powtórki pokazali kapitanowi obrony BHC czerwoną kartkę.
Versteijnen rozstrzygnął pojedynek
Dla osłabionego kadrowo BHC był to ogromny cios, zwłaszcza że zabrakło kontroli nad Nielsem Versteijnenem. Holenderski leworęczny rozgrywający od tego momentu zdobył dziewięć z dwunastu pozostałych bramek Lemgo. Mimo to gospodarze nie składali broni – odpowiadali na kolejne ciosy, a gdy Lemgo po raz pierwszy wyszło na prowadzenie w 51. minucie (23:22), BHC nadal walczył.
Nawet gdy dwie i pół minuty przed końcem goście prowadzili 25:27, Bergischer nie odpuszczał. Schöttle zmniejszył dystans, Noah Beyer spektakularnym trafieniem wyrównał na 27:27. Ostatnie słowo należało jednak do Versteijnena, który ustalił wynik na 28:27. W ostatnich sekundach Johannes Wasielewski miał szansę na remis, ale nie trafił. Sędziowie sprawdzili jeszcze, czy piłka nie trafiła rywala w twarz, ale powtórki nie dały gospodarzom nadziei.
Mimo porażki BHC zaprezentował się znakomicie, udowadniając, że potrafi równać się z czołówką ligi. Zabrakło tylko odrobiny szczęścia w kluczowym momencie.
Źródło: daikin-hbl.de
