Michael "Mimi" Kraus, były mistrz świata i były zawodnik narodowej reprezentacji Niemiec, wyraził zdecydowaną krytykę wobec Boba Hanninga, szefa klubu Füchse Berlin, po jego decyzjach personalnych. Kraus nazwał rozbicie zespołu po rozpoczęciu sezonu "nieostrożnym" i przewiduje, że klub będzie miał trudności z awansem nawet do pierwszej czwórki.
Decyzje Hanninga, które wywołały wiele kontrowersji, to zwolnienie dyrektora sportowego Stefana Kretzschmara oraz mistrzowskiego trenera Jarona Siewerta, a także zatrudnienie Nicoleja Krickau. Kraus podkreślił, że takie rozbicie struktury zespołu jest dla niego zaskoczeniem, zwłaszcza że zna Hanninga jako osobę działającą w sposób przemyślany i uporządkowany. Według niego obecne działania mają jednak "nieprzyjemny posmak".
Füchse Berlin niedawno przeżyły najbardziej udany sezon w historii klubu, zdobywając po raz pierwszy mistrzostwo ligi i docierając do finału Ligi Mistrzów, gdzie uległy SC Magdeburg. Kraus zadał pytanie, jak można tak szybko, zaledwie dwa miesiące po tak dużym sukcesie, doprowadzić do tak poważnych zmian, które mogą zagrozić stabilności zespołu, sugerując, że musi za tym stać jakiś plan.
Jego domniemanie jest takie, że Hanning chce natychmiast i z pełną determinacją stworzyć "duńską oś" w drużynie, opartą na trenerze Krickau i gwieździe światowego formatu Mathiasie Gidselu. Dodatkowo powszechnie wiadomo, że Füchse są zainteresowane zatrudnieniem mistrza świata Simona Pytlicka z SG Flensburg-Handewitt.
Kraus uznał, że takie plany są zrozumiałe, ale krytykuje sposób ich realizacji, pytając, czy nie można było znaleźć lepszej metody. Jego zdaniem w piłce ręcznej coraz mniej liczy się lojalność.
Wypowiedzi Michaela Krausa ukazały się za pośrednictwem portalu "handball-world".
Źródło: web.de
