Zakaz transmisji meczu jest związany z „brakiem jednolitego oznakowania na boisku Le Havre, którego wszystkie kluby muszą mieć na swoim stadionie pod groźbą sankcji... z wyjątkiem beniaminków, którzy mają na dostosowanie się sześć miesięcy”.
Nicolas Roué, menedżer sportowy BBH, wyjaśnia, że „Le Havre jest zgodne z przepisami przynajmniej do stycznia 2026 roku”. Podkreśla jednak rozbieżność w regulacjach: „Oni mają prawo grać, ale my nie możemy retransmitować meczu. To wydaje się nam kompletnie absurdalne”.
Pomimo negocjacji z Ligą, ta nie ustąpiła wobec żądań Brestu. Już w zeszłym roku Brest otrzymał negatywną odpowiedź z tego samego powodu, choć wtedy nie przewidywano kar finansowych. Liga tłumaczy, że obowiązujące przepisy zostały wypracowane wspólnie z klubami i przyjęte większością głosów na Walnym Zebraniu. „LFH jedynie stosuje przepisy równo wobec wszystkich. Warto przypomnieć, że klub Brest był wśród tych, którzy popierali przywrócenie sankcji za brak jednolitego oznakowania” – dodaje Liga.
Pomimo groźby kary pieniężnej, klub zdecydował się utrzymać transmisję. Jak mówi Nicolas Roué: „Piłka ręczna kobiet nie jest obecnie w najlepszej kondycji. Możemy ukrywać ten stan lub, tak jak my, pokazać ten sport i zachęcić jak największą liczbę osób do oglądania. Jeśli ma się coś odbudować, to właśnie przez widoczność. Dlatego nie rozumiemy, że zabrania się klubowi retransmitować mecz, zwłaszcza że nikt nie żąda za to pieniędzy”.
Źródło: www.letelegramme.fr