Reprezentacja Polski w piłce ręcznej kobiet dobrze zaczęła mistrzostwa świata, pokonując Chiny 36:20, choć przez ponad 45 minut spotkanie nie układało się po ich myśli. Dopiero w końcówce biało-czerwone zdominowały przeciwniczki, zdobywając w ostatnim fragmencie meczu aż 13 bramek przy zaledwie 3 straconych.
Mistrzostwa świata odbywają się co dwa lata, zawsze na przełomie listopada i grudnia, z udziałem 32 drużyn o zróżnicowanym poziomie. W grupie F rywalizują dwie drużyny europejskie – Polska i Francja – oraz dwie spoza Europy – Chiny i Tunezja. Spotkania między zespołami z różnych kontynentów często bywają jednostronne, jednak mecz Polski z Chinami początkowo był wyrównany.
W 's-Hertogenbosch Polki przez większość meczu miały trudności z piątą drużyną Azji, a przewaga pojawiła się dopiero po stanie 23:17, kiedy rywalki zaczęły popełniać błędy i nie wytrzymały presji. Ostateczny wynik 36:20 był wyraźny, ale nie wystarczył, by utrzymać pozycję lidera grupy.
Decydujące okazało się spotkanie Francji z Tunezją, które odbywało się równolegle. Mimo początkowej wyrównanej gry, Francuzki szybko objęły kontrolę nad meczem, zdobywając przewagę już po pół godzinie gry (21:12). W drugiej połowie drużyna broniąca tytułu mistrzyń świata powiększyła dystans, a znakomita skrzydłowa Alicia Toublanc zdobyła kilka kluczowych bramek, w tym dwie szybkie kontry w 42. i 43. minucie. Ostatecznie Francja wygrała 43:18 i objęła prowadzenie w tabeli grupy F.
Polki zmierzą się z Tunezją w niedzielę, a z Francją – we wtorek. W starciu z obrończyniami tytułu faworytkami są przeciwniczki, choć ich skład jest młodszy niż w poprzednim turnieju.
Źródło: sport.interia.pl

